Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 10 grudnia 2025 20:32
Reklama

Jan Brzoza - fakty i mity biografii związanego z Podkarpaciem pisarza

10 grudnia 2025 roku minęła 125. rocznica urodzin polskiego pisarza Jana Brzozy (1900-1971). To autor ponad dwudziestu powieści i kilku sztuk teatralnych. Od 1923 roku ten lwowianin związany był także z Leżajskiem na Podkarpaciu, skąd pochodziła jego żona Aniela, choć stale mieszkał od 1945 stale w Katowicach.
Jan Brzoza - fakty i mity biografii związanego z Podkarpaciem pisarza
Kliknij aby odtworzyć

   Czas życia tego literata przypada na kilka bardzo burzliwych epok naszych dziejów. Wiedza o tych epokach, podobnie jak fakty z biografii żyjących wtedy ludzi, w zależności od propagandowych potrzeb rządzących, rozmaicie kiedyś zapisywano w historii. Wprawdzie po przełomie 1989 roku Polacy obiecywali sobie szybkie przywrócenie prawdziwego obrazu swojej przeszłości, ale ten proces, ze zmiennym szczęściem wciąż jeszcze trwa, a na dodatek nie okazuje się być ani łatwym, ani prostym i przyjemnym. Wiele ważnych, dawnych faktów wciąż bywa mało znanych a wiele różnych niesprawdzonych opinii – wciąż dość bezkrytycznie się powiela. Okazja 125 urodzin pisarza jest więc dobrym momentem do pokazania, co o tej biografii mówią dokumenty np. jego własnego archiwum.       

    Pisarz przyszedł na świat, jako galicyjski poddany cesarza Franciszka Józefa, w rodzinie polskiej szlachcianki i chadeckiego działacza związkowego, twórcy austriackiego związku zawodowego cieśli Galicji i Śląska. Ojciec pisarza był z pochodzenia chłopem z podlwowskiego Rohatynia, synem wieloletniego przymusowego żołnierza cesarskiego. Rodzina pozostawała pod dużym wpływem zasad chrześcijańskiej sprawiedliwości społecznej i mocno popularyzowanej wtedy przez metropolitę Lwowa – dziś już świętego - Józefa Bilczewskiego, papieskiej encykliki Rerum Novarum. Ten świat zawalił się pisarzowi w 10 roku życia, gdy najpierw nagle zmarła matka, a potem w 1915, zaraz po powrocie z pierwszej wojny światowej, umarł także jego ojciec. Jako bezdomny sierota, przyszły pisarz doświadczył wielkiej nędzy, z której udało mu się po wielu latach w końcu wydobyć. To doświadczenie na zawsze uczyniło go osobą, bardzo wrażliwą na ludzkie nieszczęścia i życiowe niesprawiedliwości. W archiwum zachowała się odręczna biografia opisujący ten jego najtrudniejszy życiowy czas:

  "Urodziłem się 10 grudnia 1900 roku we Lwowie, Ojciec mój Antonio, z zawodu cieśla, z pochodzenia chłop. Matka z domu szlachcianka z Szeptyckich. Wczesne dzieciństwo przeżyte w atmosferze dobrobytu. W 10 roku życia umiera matka. Po ukończeniu wstępnej szkoły zapisuje mnie ojciec do szkoły realnej. W 13 roku żeni się powtórnie. W 14 roku [mego] życia zabierają ojca na wojnę. Zostaję oddany na naukę do szewca. Macocha znika zacierając wszelki ślad. Zostaję w jednym ubraniu i bieliźnie u człowieka obcego. Inwazja rosyjska we Lwowie. Ubranie podarło się a koszula brudna spada ze mnie w strzępach. Pozostają wszy, ciągły głód i razy rzemieniem. Uciekam. Zostaję bezdomnym. Sprzedaję gazety, jem obiady u sołdatów, kradnę. Śpię, gdzie się uda. Powrót austriackiego wojska i odnalezienie macochy. Postanawiam uczyć się dalej. Kontynuuję trzecią klasę. Kończę czwartą ostatnim wysiłkiem, rano w zajęciu jako chłopak biurowy, popołudniu jako uczeń. Nic o własnych siłach nie mogę ….”

    Życie Jana Brzozy rozciąga się na ostatnie lata zaboru austriackiego, epokę odrodzonej Rzeczypospolitej, czas wojennych zagrożeń faszyzmem i komunizmem we Lwowie, oraz okres PRL-owskiego państwa pozostającego pod moskiewskim nadzorem. Dokąd żyli rodzice doświadczył stabilnego dzieciństwa. Gdy ich zabrakło ten austriacki poddany poznał skrajną nędzę bezdomnego lwowskiego dziecka. Echa tych doświadczeń obecne są w jego pierwszej powieści z 1936 pt. „Dzieci”. Po latach, ta powieść nawiązująca do dramatycznej przeszłości wielonarodowego Lwowa, doczekała się także ukraińskiego przekładu. 

    Odrodzona Polska stała się państwem jego nieprawdopodobnego awansu społecznego, od bezdomnego sieroty walczącego o byt i wykształcenie – a gdy jego miastu zagroziła sowiecka armia Budionnego, także patriotycznej postawy obrońcy Lwowa w 1920 – aż po status znanego artysty lwowskiego, ze stałą audycją radiową w lwowskiej rozgłośni Polskiego Radia, oraz opowiadaniami i powieścią w odcinkach, zamieszczanych w codziennych gazetach Lwowa. Pod koniec lat 30-tych stał się bowiem znanym lwowianinem i człowiekiem zaufania publicznego zasiadającym np. w 1938 w komisji wyborczej i kończącym ten rok z prestiżową nagrodą literacką miasta Lwowa. Świat literatury otworzył się przed nim po, zaskakującym dla niego samego, werdykcie jury konkursu na pamiętniki bezrobotnych ogłoszonego w 1931 przez Ludwika Krzywickiego z warszawskiego Instytutu Gospodarstwa Społecznego.  Jego opowiadanie pt. „Człowiek bez pracy” zdobyło tam nagrodę, dowiodło posiadania samorodnego talentu pisarskiego, a gdy w 1932 ukazało się drukiem, zasadniczo odmieniło jego los. W krótkim czasie hasło jego pracy konkursowej – Brzoza – stało się oficjalnym pseudonimem literackim nowego członka Związku Zawodowego Literatów Polskich we Lwowie. Ten pseudonim, pisarz w 1962 roku oficjalnie uczynił w Katowicach swoim nazwiskiem, gdyż jako Jan Brzoza był osobą powszechnie rozpoznawaną. 

     Gdy w 1939 do Lwowa wkroczyli niemieccy faszyści mieli Jana Brzozę wpisanego już na listę polskiej inteligencji przeznaczonej do natychmiastowego rozstrzelania. Nie wiedzieli jednak, że wpisali na tę listę pseudonim a nie rodowe nazwisko pisarza. Obejrzeli jego dowód osobisty i wypuścili, a on im natychmiast uciekł. Gdy zorientowali się w swojej pomyłce, to – niejako „za karę” - zabrali jego najstarszego syna do obozu pracy w Rudniku nad Sanem. 

    Sowieccy okupanci Lwowa działali inaczej. Bardzo pasowała im jego twórczość. Postanowili więc zamienić motywacje tej twórczości czerpiącej z własnej trudnej biografii oraz wartości encykliki Rerum Novarum i chrześcijańskiego rozumienia sprawiedliwości społecznej na socrealistyczne pobudki komunistyczne. Podobnie jak hitlerowcy, Sowieci również szukali sposobów uzależnienia pisarza od siebie i systematycznie urabiali mu nowy wizerunek artysty-działacza. Przez kolejne lata różne władze podporządkowane Moskwie dostosowywały wizerunek Jana Brzozy do swych rozmaitych propagandowych potrzeb. Wątek matki Katarzyny, szlachcianki i jej drugiego męża chadeka Antoniego (ojca pisarza), nie budził problemów tylko w II RP. Podczas wojennej okupacji Lwowa, Sowieci wpisali artystę do swojego związku pisarzy i po swojemu skutecznie napisali mu życiorys „lepiej dopasowany” do ich potrzeb. Taka biografia była niemal zupełnie pozbawiona matki szlachcianki (co najwyżej z jej  I voto Zwarycz, jako nazwiskiem rodowym o kupieckim rodowodzie jej pierwszego, wcześnie zmarłego męża, bo zupełnie zacierało się w ten sposób szlacheckie pochodzenie z Szeptyckich). W swojej wersji życiorysu pisarza zachowali natomiast obecność jego ojca Antoniego, którego jednak też znacznie „przerobili” na proletariackiego działacza, akcentując zwłaszcza jego udział – oczywiście z synem u boku – w komunistycznych demonstracjach protestacyjnych nawet w latach, w których tego ojca nie było już na świecie. Rozsiewali też plotki o domniemanej przynależności Jana Brzozy do komunistycznej partii Ukrainy. Rzetelne ocenianie faktów tego czasu - zwłaszcza po ponad siedemdziesięciu latach - wymaga od dzisiejszych analityków niezwykłej ostrożności i wręcz perfekcyjnej umiejętności rozumienia historii a zwłaszcza konieczność dostrzegania wszystkich barw wielokulturowego dawnego Lwowa, jakie otaczały pisarza w tamtych czasach. Obecne, czasem dość mechaniczne, przywoływanie niektórych zapisów z tamtej epoki jest bardziej dowodem współczesnych intencji niż śladem wskazywania prawdziwych historycznych faktów. Ciekawe są też fakty związane z minionym postrzeganiem twórczości Jana Brzozy. Dobrze widać to choćby na przykładzie jego powieści z 1938 pt. „Budowali Gmach”.  Lwowski recenzent literacki „Sygnałów” z 15.01.1939, pisał wtedy :

  „…Brzoza, jako powieściopisarz niewielu ma, zwłaszcza na gruncie polskim, poprzedników /…/ samodzielność i nowość jego polega na doborze świeżych motywów, które w literaturze dotychczas nie odgrywały większej roli /.../ Chodzi tu o pracę ludzką. Powieść zachodnio-europejska nie zdobyła się dotychczas na odwagę przyznania jej roli choćby równie ważnej, jak ta, którą w tej literaturze odgrywa np. miłość /.../ Chyba najkonkretniejszym osiągnięciem Brzozy jest sugestywne i wierne odtworzenie ogólnej atmosfery pracy. Przymus, bezwzględny ekonomiczny przymus, trzymający za kark robotnika przy budowie znalazł w Brzozie portrecistę pierwszej klasy…”

    Czterdzieści cztery lata później, dobrze znający tego autora osobiście, wybitny rzeszowski krytyk i historyk literatury, pan prof. Zbigniew Andres przede wszystkim dostrzega już w swojej opinii o tej samej powieści, zamieszczonej w rzeszowskich Profilach, 1/73, że jest ona: „ …ilustracją doli proletariatu w Polsce przedwrześniowej…”. Po następnych czterdziestu siedmiu latach, inny rzeszowski ekspert – i to w dokumencie określającym oficjalną decyzję państwa polskiego na temat całej twórczości tego polskiego literata - pisze: „…Przez cały okres powojenny, aż do śmierci w 1971 r., zajmował się pisarstwem na temat robotników czy też socjalizmu…”, co w konsekwencji pozwoliło go doprowadzić do konkluzji, mówiącej, że: …osoba symbolizuje komunizm…”. 

     Jak wiadomo demokracja daje każdemu obywatelowi prawo posiadania dowolnej opinii na dowolny temat. Dowolność, która 07.07.2020 legła u podstaw decyzji administracyjnej wojewody podkarpackiej o sygnaturze P.II.4131.2.251.2017 dotyka społecznika o dużych zasługach akurat dla… Podkarpacia, a zwłaszcza Leżajska nad Sanem. Obrońcy ojczyzny i twórcy kultury polskiej o znacznym dorobku literackim. Dyskredytuje opiekuna Polaków i zagrożonych pamiątek kultury polskiej na objętym wojną terenie dawnego państwa polskiego, pozostającego wtedy pod obcą jurysdykcją. Dotyka osoby, która we Lwowie lat 40-tych działała w duchu uzgodnień premiera Sikorskiego z władzami sowieckimi. Działała tak nawet wtedy, gdy te uzgodnienia się załamywały. Trwając w warunkach nieprzyjaznych i niebezpiecznych dla życia angażowała się w niesienie pomocy na rzecz Polaków i kultury polskiej na swym własnym rodzinnym terenie, w jedynej dostępnej wtedy formie organizacyjnej. Warto przypomnieć, że jeden z Polaków, wchodzących w skład kilkuosobowego zespołu ścisłego lwowskiego kierownictwa ZPP zginął wtedy – w lutym 1945 - z sowieckich rąk, w zamachu bombowym, który najlepiej świadczy o tym, jak nie sowieckie były interesy lwowskich działaczy ZPP, do których należał m.in. Jan Brzoza. O tej lwowskiej działalności, łatwo potępianej dziś w oparciu o argumenty spoza Lwowa warto wiedzieć, że nie prowadzili jej tam wtedy ani politycy, ani żołnierze, lecz muzyk, fizjolog, matematyk i literat. Ta ich działalność jest dokładnie, naukowo opisana, choćby w pracach badawczych Uniwersytetu Łódzkiego. Podobnie, jak dokładnie i szczegółowo opisane i znane są, zasługi pisarza Jana Brzozy dla Leżajska i Podkarpacia. 

      W 1945 pisarz, razem z lwowskim teatrem im Wyspiańskiego ewakuowany był ze Lwowa do Katowic, w których w 1934 debiutował, jako dramaturg sztuką pt. „Załoga A”. Aktywnie uczestniczył w powojennej odbudowie śląskiego środowiska inteligencji humanistycznej. Był kierownikiem literackim wielu śląskich teatrów, organizatorem redakcji literackiej Polskiego Radia w Katowicach, redaktorem wydania weekendowego Trybuny Robotniczej, p[rzez dwie kadencje (1947-1956) bezpartyjnym (!!!) prezesem śląskiego samorządu literatów (ZLP), a nawet, już po 1956 – radnym miasta Katowic. Jako prezes Związku Literatów Polskich w Katowicach był regularnie zapraszany – wraz z innymi osobami sprawującymi podobne funkcje - na spotkania wielu gremiów ówczesnej władzy. Dziś ta obecność np. na posiedzeniach Komisji Kultury wojewódzkich struktur partii sprawującej wtedy władzę na Śląsku, traktowana jest jako dowód jego osobistej partyjnej przynależności?

     To Aniela Brzoza – od 1923 roku żona pisarza – de facto przysposobiła go Leżajskowi i Podkarpaciu. Jej rodzinne korzenie Dziedzińskich wrośnięte były już wtedy w leżajską ziemię od ponad 150 lat. Pomysł terapeutycznego wyciszenia w tym miejscu, bardzo dynamicznej biografii jej męża okazał się nie do końca udany. 

    On nie umiał bowiem nie reagować na potrzeby miejsc, do których trafiał. Nadzieja, że w spokoju, skupi się tu wyłącznie na swej twórczości, kompletnie się nie sprawdziła. Wywodzący się z Leżajska rzeszowski krytyk i znawca literatury, prof. Zbigniew Andres tak po latach wspominał pisarza w swym eseju z 1973: 

   „…Jan Brzoza nie pozostał na uboczu wydarzeń w tym środowisku. Jako stały bywalec miasta, włączył się czynnie w życie kulturalne regionu, poznawał jego specyfikę. Nawiązał stałą współpracę z miejską biblioteką, odbywał odczyty w lokalach Leżajska i w pobliskich wsiach, zawierał znajomości, interesowało go życie ludzi /…/ Miał doskonały zmysł obserwacyjny, umiał podpatrywać najdrobniejsze szczegóły otoczenia. Z tych wycieczek, wypełnionych przemyśleniami i pełnych twórczej kontemplacji przynosił zwykle jakiś temat, motyw, czasem szczegół, który wykorzystywał następnie w swych książkach. …”

     Publikacja Profesora wylicza długi szereg leżajskich i podkarpackich motywów literackich, obecnych w twórczości tego pisarza, zauważając również duży powieściowy akcent świadczący o sile tych związków: 

       „…W dorobku pisarza, obok krótkich opowiadań związanych tematycznie z Leżajskiem, jest jedna obszerna powieść osnuta na motywach zaczerpniętych z terenu tego powiatu. Jest to „Powrót z Ameryki” wydany w roku 1966. Pisarz odświeżył tu znany w literaturze problem – zwłaszcza z utworów Konopnickiej, Sienkiewicza, Dygasińskiego, Wiktora – emigracji Polaków w poszukiwaniu pracy. Akcja utworu, rozgrywająca się częściowo w Wólce Królewskiej – w rzeczywistości jest to Brzóza Królewska – zrodziła się m.in. z opowiadań autentycznej postaci, Marii Mastalerz, która istotnie, choć na krótko, powróciła do kraju, a nosiła się z zamiarem, po sprzedaniu majątku „za morzem”, przybyć w rodzinne strony na pobyt stały…”

      Coroczne przyjazdy do Leżajska zapisał autorowi lekarz. One trwały przez kilkanaście ostatnich lat jego życia. Spędzał tu najcieplejsze miesiące każdego lata, gdy na zadymionym Śląsku, oddychało się najgorzej. Powstała wtedy blisko połowa całej jego twórczości prozatorskiej. Nie wiadomo, gdzie i jak powstała też nieżyczliwa fama, że jako „komuniście ze Wschodu” władza funduje mu podobno co roku, gdzieś na Podkarpaciu luksusowe lokum. Ten zdrowotny wyjazd lekarz pierwszy raz wymusił na pisarzu w 1959 w trybie tak nagłym, że wyjeżdżając z żoną z dnia na dzień do Leżajska nie wiedzieli jeszcze nawet gdzie uda im się tam zatrzymać. Zachowała się fotografia tego „luksusowego lokum”, bez kanalizacji i prądu, na którą mogli sobie wtedy pozwolić natychmiast, i która służyła im przez całe pierwsze lato w Leżajsku. Może klimat właśnie tego domu pozwolił prozaikowi-autentyście lepiej wczuć się w lokalne warunki życia sprzed pół wieku, i tu zrodził ideę powieści „Powrót z Ameryki”?       

     Każdy artysta dobrze wie, że za własną niezależność trzeba czasem słono zapłacić. Pisarz przyzwyczajony był od dawna do „złych języków”, „przypadkowych” utrudnień czy częstych „opóźnień” jakichś planów wydawniczych, dotyczących akurat przez przypadek jakiejś jego powieści, albo innych jego twórczych zamiarów. Taką technikę oddziaływania pokazały mu już wojenne władze sowieckiego Lwowa. Szybko zorientował się, że ta taktyka ma swych pilnych kontynuatorów także w wielu miejscach powojennego PRL-u. Leżajsk zawsze wydawał mu się odporny na tę infekcję. Nawet wtedy, gdy pisarz przekonywał leżajskie władze do upamiętnienia poety Tadeusza Hollendra, którego osobiście znał z przedwojennego Lwowa i Leżajska, a który tu urodził się w 1910 roku.  Ostatecznie w głębokim PRL-u nie dało się przypomnieć, że ten leżajszczanin był też Powstańcem Warszawskim i członkiem AK. Ale poeta odzyskał chociaż oficjalną pamięć o sobie w swym własnym rodzinnym mieście. I stało się tak dzięki m.in. inicjatywie Brzozy, że odsłonięto tablicę pamiątkową na domu, w którym się urodził. Wiele lat po śmierci pisarza ludzie w podobny sposób utrwalili w Leżajsku pamięć o nim samym i miejscu, w którym przez kilkanaście lat pracował i się leczył. Ale zaraza pomówień i tu wreszcie dotarła w postaci administracyjnego nakazu uznania go za komunistę. To nic, że komunistą nigdy nie był. Na Podkarpaciu wystarczyło, że komuś tak się akurat skojarzył. „Odkręcić” tego pewnie nigdy się już nie uda. Ale warto choć wiedzieć o takim czyimś bezkarnym skojarzeniu przekutym w XXI wieku, w oficjalną podkarpacką, administracyjną decyzję państwa polskiego. 

    Z dokumentów archiwum rodzinnego Jana Brzozy wynika, że ten oczerniający go nakaz pojawił się – co do dnia - dokładnie w 100. rocznicę jego mobilizacyjnej zbiórki do ochotniczej obrony Lwowa przed komunistyczną nawałą roku 1920, i w roku jego 120. własnych urodzin. 

    W roku 2025 mija jego 125. rocznica urodzin oraz 65. rocznica jego leżajskich wędrówek, z których narodziła się m.in. oryginalna, związana z tym regionem Polski, historyczna powieść pt. „Powrót z Ameryki”. Powieść o autentycznej podkarpackiej emigracji „za chlebem” z przełomu XIX i XX wieku. Z okazji tych rocznic, od autora dla podkarpackich miłośników historii prawdziwych oraz dobrej literackiej prozy, dołączony został tu jeden audiobook-owy fragment tej powieści lwowianina Jana Brzozy, rodzinnie przysposobionego w 1923 roku Leżajskowi i Podkarpaciu. 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Wesprzyj "Podkarpacką Historię"! Postaw nam symboliczną kawę!
Reklama
Reklama
Reklama