Do tragedii doszło jesienią 1904 roku. Plutonowy stacjonującego w Przemyślu 10. pułku piechoty niejaki Józef Koński zakochał się, z wzajemnością w miejscowej nauczycielce Helenie Ekiertównej. Para nie wyobrażała sobie życia bez siebie, snuła plany małżeństwa i wspólnego życia razem.
Na przeszkodzie - jak to w tamtym czasach bywało - stanęli niestety rodzice urodziwej niewiasty. Uznali, że Koński, nie będący przecież nawet oficerem, nie jest odpowiednią partią dla ich córki. Nie chcieli słyszeć o związku i wszelkimi sposobami usiłowali wybić Helenie znajomość z głowy.
Młodzi przez pewien czas bezskutecznie przekonywali Ekiertów o szczerości swych uczuć. Rodzice pozostawali nieugięci. Zrozpaczona odmowami para uznała, że skoro nie mogą być z sobą w teraźniejszości, to niech połączą się na wieki w innym, lepszym dla nich świecie. Zdecydowali się na śmierć.
Kochankowie spotkali się pewnego dnia w parku zamkowym w Przemyślu z zamiarem zrealizowania swych planów. Plutonowy Koński wyjął rewolwer i celnym strzałem zabił swą wybrankę. Po czym udał się do koszar i strzelił sobie w skroń. Opisujący tę wstrząsającą tragedię „Tygodnik Illustrowany” pisał w patetycznym tonie (pisownia oryginalna):
- Miłość! To uczucie, które zależnie od tego na jakim gruncie wyrośnie, w czyjem zaszczepi się sercu, albo czyni ludzi czystymi jak kryształ, albo najokropniejszemi zbrodniarzami. (…) Na cmentarzu przemyskim czernią się dwie świeże mogiły, co kryją zwłoki nieszczęśliwych kochanków, którzy woleli śmierć w kwiecie wieku, niż życie zdala od siebie!
(z)
Fot. „Nowości Illustrowane”
Napisz komentarz
Komentarze