Przed wybuchem II wojny światowej sztab 10. Brygady Kawalerii pod dowództwem płk. Stanisława Maczka stacjonował w Rzeszowie, 10. pułk strzelców konnych w Łańcucie, a 24. pułk ułanów, dowodzony przez płk. Kazimierza Dworaka, w Kraśniku. Szlak bojowy brygady w kampanii wrześniowej rozpoczął się już 1 września w rejonie Jordanowa w Beskidzie Makowskim. W dniach 8–9 września jednostki prowadziły obronę Rzeszowa, zabezpieczając mosty i kluczowe drogi, opóźniając natarcie niemieckiej piechoty i zmotoryzowanych kolumn. Kolejnym punktem walk był Jarosław (10–11 września), gdzie brygada stoczyła zacięte starcia o mosty na Sanie, skutecznie blokując marsz przeciwnika i umożliwiając odwrót innych polskich jednostek w kierunku Lwowa. 12 września brygada dotarła do Złoczowa, gdzie otrzymała zadanie osłony Lwowa od północy.
Wieczorem 13 września sztab otrzymał meldunek o zajęciu przez Niemców Zboisk i pobliskich wzgórz, kontrolujących drogi do Lwowa i Żółkwi. Odcięta od reszty wojsk brygada uznała odbicie miejscowości za pilne. Pierwsze natarcie rozpoczęło się 14 września około godziny 14:00, jednak niemieckie stanowiska ogniowe zmusiły Polaków do odwrotu. Płk. Maczek zarządził ponowny atak nocą 15 września, który pozwolił zdobyć Zboiska, ale wzgórze 324 pozostało w rękach Niemców. Po całodziennych walkach Polacy wycofali się na pozycje wyjściowe. Straty wyniosły kilkudziesięciu żołnierzy, w tym rannych oficerów, a dowódca natarcia ppłk. Zygmunt Moszczeński został ciężko ranny. Walki pozwoliły jednocześnie rozpoznać siły przeciwnika – była to 1. Dywizja Górska.
16 września brygada przystąpiła do zmasowanego ataku wszystkimi dostępnymi siłami. 10. pułk strzelców konnych, wsparty kompanią kolarzy i szwadronem przeciwpancernym, uderzył z kierunku Grzybowic, 24. pułk ułanów atakował od północy, a oddziały rtm. Murasika przedarły się na tyły Niemców przez Las Brzuchowicki. Wsparcie artyleryjskie i tankietki TKS pozwoliły opanować Zboiska i odciąć niemieckie pozycje na wzgórzu. Straty były duże – 24. pułk ułanów stracił 8 oficerów i 100 szeregowych, a dowódca 10. psk, ppłk Janusz Bokszczanin, został ciężko ranny. Niemieckie samoloty próbowały zrzucać amunicję i żywność, ale część materiałów wpadła w ręce Polaków, a jeńcy potwierdzili dramatyczną sytuację niemieckiej dywizji.
Ostateczny atak rozpoczęto 17 września o 5:00 z udziałem wszystkich sił brygady. Równoległy wypad na tyły wprowadził chaos w niemieckich szeregach. O godzinie 16 wzgórze 324 zostało zdobyte, lecz kosztem znacznych strat – w trzydniowych walkach brygada straciła ponad 300 żołnierzy. Mimo zwycięstwa, gen. Władysław Langner nakazał zluzowanie brygady i przesunięcie jej na tyły. Jeszcze tej nocy jednostka ruszyła w kierunku Halicza, a następnie kontynuowała marsz przez Kurowice i Przemyślany w stronę Stanisławowa i granicy węgierskiej. 18–19 września brygada przeszła Przełęcz Tatarską i przekroczyła granicę węgierską jako zwarta jednostka, w pełnym porządku bojowym, ze sztandarami i kilkoma sprawnymi tankietkami, pod dowództwem płk. Stanisława Maczka. Większość żołnierzy zasiliła póżniej szeregi tworzącej się na Zachodzie 1. Dywizji Pancernej. 10. pułk strzelców konnych i 24. pułk ułanów były jedynymi jednostkami, które pod tymi samymi sztandarami walczył od pierwszych do ostatnich dni II wojny światowej.
W listopadzie 2025 roku w Mościskach na cmentarzu rzymskokatolickim odbyła się uroczystość pogrzebowa poległych żołnierzy Wojska Polskiego – szczątki ekshumowane ze Zboisk zostały złożone w polskiej kwaterze wojennej. Wcześniej w Mościskach w 2015 i 2016 roku pochowano już 111 i 27 żołnierzy. Podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN w sierpniu 2025 roku odnaleziono co najmniej 31 szczątków oraz liczne fragmenty, a także elementy umundurowania i przedmioty osobiste, w tym 11 nieśmiertelników, dające szansę na identyfikację poległych.













Napisz komentarz
Komentarze