Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 02:11
Reklama

Jak w 1921 roku policja pacyfikowała zbuntowanych parafian w Jaćmierzu

Wiosną 1921 roku konflikt jaćmierskich parafian z przemyską Kurią zakończył się starciami z policją i w efekcie masowym wystąpieniem mieszkańców z Kościoła katolickiego i założeniem parafii Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego..
Jak w 1921 roku policja pacyfikowała zbuntowanych parafian w Jaćmierzu
Wierni kościoła polsko-katolickiego w Łękach Dukielskich w okresie międzywojennym

Jak w 1921 roku policja pacyfikowała zbuntowanych parafian w Jacmierzu

Duchownym o którego wybuchł konflikt był wikary parafii w Jaćmierzu ks. Michał Grzyś. Był on członkiem powiatowej komisji rolnej w Sanoku, która miała wyszukiwać gorzej prowadzone majątki ziemskie z przeznaczeniem na parcelację wśród bezrolnych chłopów. Wikary wskazał wówczas m.in. ziemie należące do miejscowego ziemianina Leona Grotowskiego. 

Gdy w grudniu 1920 roku zmarł miejscowy proboszcz, ks. Olkiszewski, tymczasowo jego funkcję przejął ks. Grzyś. Leon Grotowski, mający do duchownego pretensje o parcelacje jego  majątku złożył skargę do biskupa przemyskiego Józefa Sebastiana Pelczara, oskarżając duchownego o bolszewickie sympatie i bezprawne – jego zdaniem – odbieranie ziemi właścicielom.  Efektem interwencji była decyzja Kurii o przeniesieniu wikarego do odległej parafii.  

Interwencję w obronie ks. Grzysia podjęli parafianie, którzy wysłali do swoją delegację. Biskup Pelczar miał im m.in. powiedzieć (jak donosiła ówczesna prasa):

- „Nie przyjdzie do tego by wam ks. Grzyś parcelował obszary dworskie i nie stanie się to, by rządy spoczęły w waszych rękach!”.

Gdy ksiądz Grzyś – oficjalnie z powodu - z powodu choroby nie stawił się na wezwanie w przemyskiej kurii, biskup oficjalnie złożył go z urzędu, zaś dopilnowanie swej decyzji powierzył lokalnym władzom administracyjnym. Ksiądz Grzyś otrzymał wezwanie do sanockiego starosty. Przed wyjazdem powstrzymali go jednak zbuntowani parafianie, którzy oświadczyli że nie zgadzają się na opuszczenie przez duchownego wsi. Starosta uznał postawę mieszkańców za złamanie prawa i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji.

4 marca 1921 roku do Jaćmierza wkroczył 26-osobowy oddział policji. Miejscowi tłumnie zebrali się, zapowiadając, że księdza nie oddadzą. Padł rozkaz do szturmu na zbuntowanych chłopów. Jak donosiła prasa, bardzo aktywny udział w oporze przeciw policjantom brały udział tutejsze kobiety. PPS-owski, krakowski dziennik „Naprzód” relacjonował kilka później (pisownia oryginalna):

-„Policyanci rzucili się na kobiety przystawiając im bagnety do piersi. Kobiety ani na krok nie ustąpiły. Wówczas policyanci poczęli bić niewiasty kolbami w piersi i po nogach, głowach i rękach. Kobiety poczęły padać pokotem na ziemię, zwycięzcy ruszyli naprzód. Tłum widząc, ze policyanci pędzą wprost na wikarówkę do ks. Grzysia pobiegł i obsadził budynek. Utworzył się formalny mur obronny z ciał ludzkich. Wszystkie wejścia i ubikacye wikarówki natłoczone zostały ludem. Tu rozegrała się walna bitwa policyantów z kobietami. Policyanci przyparci do ścian poczeli gryźć zębami palce a nawet nosy kobiet. Rannych musiał lekarz opatrywać, zawezwany z Brzozowa. Walka trwała około godziny, wśród krzyku i płaczu kobiet”.

Wieść o bitwie w Jaćmierzu lotem błyskawicy rozeszła się po okolicy. Przybywać zaczęły tłumy chłopów z innych wsi gotowych do walki. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Nie wiadomo jak by się to wszystko skończyło, gdyby nie nagle omdlenie księdza Gila. Gdy duchowny nieprzytomny padł na ziemie podniósł się krzyk „zamordowali księdza, skonał, ratujcie go!”. Komendant policji, widząc eskalację konfliktu nakazał wycofanie się oddziału ze wsi. 

Następnego dnia rozeszła się pogłoska, że do Jaćmierza maszeruje wojsko. Miejscowi znów się zebrali i przygotowali do obrony. Wieści o planowanym, kolejnym szturmie okazały się na szczęście plotką, ale konflikt przybierał na sile. Nie pomógł nawet fakt, że przeciwnik księdza Grzysia - dziedzic Grotowski – widząc determinację miejscowych zmienił zdanie i obiecał wstawić się za duchownym. Przemyska kuria nie zmieniła jednak zdanie, stojąc na stanowisku, że ksiądz Gil ma odejść z parafii. Miejscowi na to zareagowali opuszczeniem kościoła katolickiego.

Wielu mieszkańców Jaćmierza i okolic pracowało w tym czasie w Stanach Zjednoczonych, wielu miały tam krewnych. Ktoś podpowiedział, że w Ameryce lekceważeni przez duchowych zwierzchników polscy wierni zbuntowali się przeciw władzy biskupów i założyli własny Polski Narodowy Kościół Katolicki. 

Okoliczni parafianie gremialnie zaczęli przechodzić pod skrzydła kościoła narodowego. Pierwsza wspólnota powstała w Bażanówce, w kolejnych latach powołano parafie w sąsiednim Jaćmierzu i nieodległych Łękach Dukielskich. Ksiądz Grzyś został w 1922 roku suspendowany i siłą zmuszony przez policję do opuszczenia Jaćmierza. Po pewnym czasie zdecydował się ukorzyć przed biskupem i powrócił na łono Kościoła rzymsko-katolickiego. Miejscowi okazali się nieustępliwi. Wspierani m.in. przez Jana Stapińskiego, znanego działacza ludowego, posła i wydawcę popularnego pisma „Przyjaciel Ludu”, pozostali członkami ko,sciołą polsko-katolickiego.  Parafie w Bażanówce, Jaćmierzu i Łękach Dukielskich funkcjonują po dziś dzień. Przynależą do Kościoła Polskokatolickiego oficjalnie powstałego w 1951 roku, po wymuszonym przez ówczesne władze formalnym zerwaniu z amerykańską centrala PNKK. 

(sj)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama