Z dzisiejszej perspektywy cała sytuacja wydaje się być komiczna. Wówczas jednak nikomu nie było do śmiechu. Niewłaściwe potraktowanie takiego dzieła jak „Wielka Encyklopedia Radziecka” mogło mieć poważne konsekwencje. Bohaterowie „afery” i tak mieli sporo szczęścia, gdyby wybuchła ona kilka lat wcześniej, w okresie stalinowskim, zapewne nie uniknęliby oskarżeń o sabotaż, działalność kontrrewolucyjną, może nawet szpiegowską. A takie zarzuty we wczesnych latach 50. XX wieku kończyły się zazwyczaj brutalnymi śledztwami i wyrokami wieloletniego więzienia.
Może sprawa nie nabrałaby takiego rozgłosu, gdyby nie artykuł w „Nowinach Rzeszowskich”. Krytyki w organie Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nie dało się zbagatelizować, ani zamieść pod dywan. Po takich artykułach sprawą zazwyczaj interesowały się odpowiednie organa. I tak było w tym przypadku.
Zaczęło się od opublikowanego w wydaniu „Nowin Rzeszowskich” z 29 maja 1959 roku artykułu Stanisława Galosa „Skazane na przemiał”. Rzecz dotyczyła, skandalicznego zdaniem autora, faktu wyrzucenia na makulaturę części księgozbioru z biblioteki Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie, uznanej za bezwartościową.
Czyszczenie księgozbioru
Z treści „nowinowego” tekstu wynikało, że rok wcześniej Ministerstwo Kultury i Sztuki zarządziło, by wojewódzkie biblioteki publiczne przeanalizowały zbiory bibliotek wojewódzkich domów kultury. Wartościowe książki miały zostać przejęte przez biblioteki publiczne, zaś – jak pisał Stanisław Galos - „mało warte i nikomu niepotrzebne niektóre broszury, powieści schematyczne itp. o których historia literatury milczy” miały trafić na makulaturę. Niewątpliwie chodziło tu o pozbycie się ze zbiorów ton propagandowych druków, będących spuścizną po latach stalinowskich, które nie miały żadnej wartości w okresie po „październikowej odwilży” 1956 roku.
Za czyszczenie księgozbioru wzięto się więc również w rzeszowskim Wojewódzkim Domu Kultury. A zbiory były tu pokaźne, obejmowały około 35 tysięcy tomów. Wszak, tuż po II wojnie światowej, w budynku ulokowano czytelni związków zawodowych, zaś jednym z pierwotnych zadań placówki było upowszechnianie czytelnictwa. Oddelegowani pracownicy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej wzięli się za ocenę księgozbioru. Zdaniem „Nowin Rzeszowskich” bardzo powierzchownie. Ostatecznie tylko niewielką część książek uznano za wartościową, resztę wrzucono do piwnic WDK, gdzie czekały cierpliwie na transport do Centrali Odpadków Użytkowych, gdzie miały być przemielone. „Nowiny Rzeszowskie” pisały:
- Książki załadowano na przyczepy i przewieziono do COU. Już w trakcie przewózki jeden z ryczałtowych pracowników WDK, przeglądając książki przeznaczone na makulaturę, przekonał się, że znajduje się wśród nich m.in. Wielka Encyklopedia Radziecka, którą uratował.
Można się domyśleć, że któryś z nadgorliwców za najbardziej bulwersujące uznał właśnie to, że na makulaturę trafiła „Wielka Encyklopedia Radziecka” i czym prędzej życzliwie powiadomił kogo trzeba. Nie wiemy czy to był jeden tom, czy całe, wielotomowe wydanie, ale wystarczyło do rozpętania afery. „Wielka Encyklopedia Radziecka” do dzisiaj pozostaje prawdopodobnie największą, dotychczas wydaną, encyklopedią rosyjskojęzyczną. Do czasu opisywanych wydarzeń ukazała się ona w dwóch edycjach. Pierwsza z lat 1926-47 liczyła 65 tomów i 65 tysięcy haseł. Drugie wydanie z lat 1950-58 obejmowało 51 tomów ze 100 tysiącami haseł i ponad 40 tysiącami ilustracji. „Wielka Encyklopedia Radziecka” wydawana za każdym razem w kilkusettysięcznych nakładach i była obowiązkową pozycją w bibliotekach „krajów demokracji ludowej”.
Kto jest winien?
„Nowiny Rzeszowskie” grzmiały, że interwencja była spóźniona. Większość przekazanego na przemiał była już porozrywana, przygotowana do zniszczenia pod walcami młyna. Ponoć uratowano jedną trzecią publikacji. Tu autor wymieniał dzieła m.in. Putramenta, Gorkiego, Majakowskiego, Erenburga czy Wasilewskiej.
W pierwszym tekście „Nowiny Rzeszowskie” wskazywały głównego winowajcę: dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie Tadeusza Stanisza. Wszak on, zdaniem gazety, miał obowiązek dopilnowania przeglądu księgozbioru,
To oczywiście spowodowało ripostę dyrektora. Tłumaczył on w polemice na łamach gazety, że wbrew zapowiedziom biblioteka wojewódzka nie otrzymała, wraz z książkami, ani dodatkowych pracowników, ani dodatkowych pieniędzy i przejęcie całego księgozbioru było niemożliwe. Zapewniał, że to nie on odpowiadał za oddanie książek na przemiał. To z kolei spowodowało odzew dyrektora WDK. Obydwie strony przerzucały się odpowiedzialnością.
Konsekwencje
Sprawą zainteresowały się rozmaite organa, zapewne wszechwładny Komitet Wojewódzki PZPR, prawdopodobnie też Najwyższa Izba Kontroli. Sam fakt, że na makulaturę miała iść „Wielka Encyklopedia Radziecka” nie wystarczał, nawet w tamtych czasach na oficjalne wszczęcie śledztwa, ale postępowanie poszło w kierunku udowodnienia niegospodarności.
„Nowiny Rzeszowskie” wyliczyły bowiem, że Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie, za przekazane na makulaturę książki i broszury otrzymał z Centrali Odpadów Użytkowych kwotę ok. 1000 złotych. Tymczasem wyliczono, że zakupowa cena tych publikacji wynosiła ok. 130 tysięcy złotych, nie patrząc oczywiście na realną wartość. Ważne, że dopatrzono się „przekrętu”.
O konsekwencjach afery mamy szczątkowe informacje. Z zachowanych relacji wynika, że Franciszek Rzepiela i bibliotekarka WDK usłyszeli wyroki 1,5 roku więzienia w zawieszeniu! Nie wiemy czy kary dotknęły pracowników biblioteki wojewódzkiej. Niewątpliwie były konsekwencje służbowe w stosunku do obydwu dyrektorów, notabene bardzo zasłużonych dla rzeszowskiej kultury.
Stanowisko dyrektora WDK stracił Franciszek Rzepiela, przedwojenny oficer rzeszowskiego 17. pułku piechoty. Wojnę spędził w obozie jenieckim, do Polski powrócił w 1947 roku. Był m.in. podinspektorem szkolnym w Przeworsku, zastępcą kierownika Wydziału Kultury Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, wreszcie dyrektorem Wojewódzkiego Domu Kultury. Po odwołaniu z funkcji pracował w Związku Nauczycielstwa Polskiego, bardzo mocno angażował się w amatorski ruch teatralny, muzyczny i śpiewaczy. Wiele lat prezesował Towarzystwu Kultury Teatralnej. Zmarł w 2007 roku.
Trudno przypuszczać, żeby bez związku z „aferą” było odejście ze stanowiska dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej, właśnie w 1958 roku, Tadeusza Stanisza. Ten historyk i pedagog, w 1929 roku pod okiem znanego polityka i dyplomaty, później członka rządu emigracyjnego prof. Stanisława Kota obronił doktorat z historii. W czasie wojny więziony był w niemieckich obozach koncentracyjnych. Po powrocie do Rzeszowa pracował m.in. w Centralnej Bibliotece Pedagogicznej, kuratorium i Wydziale Kultury i Sztuki Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie. Był wykładowcą Studium Nauczycielskiego oraz Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie i Rzeszowie. Zmarł w 1988 roku.













Napisz komentarz
Komentarze