Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 07:56
Reklama

Związki Aleksandra Fredry i jego rodziny z Bieszczadami

Związki Aleksandra Fredry i jego rodziny z Bieszczadami
Aleksander Fredro na obrazie A. Raczyńskiego

Informacje o związkach Aleksandra Fredry z Bieszczadami pojawiają się w licznych publikacjach krajoznawczych. Często cytowany jest też fragment z pamiętników komediopisarza zatytułowanych „Trzy po trzy”, w których opisał m.in. pokrótce wygląd Hoczwi i Cisnej w początkach XIX w. 

Temat jednak nie został w moim odczuciu wyczerpany, a w relacjach o związkach rodziny autora „Zemsty” z Bieszczadami pojawiają się braki i nieścisłości. Chciałbym w tym krótkim tekście uzupełnić nieco narrację na temat związków rodziny Fredrów z południową częścią dawnej ziemi sanockiej.

 Fredrowska Hoczew

W wielu przewodnikach turystycznych pojawia się informacja, jakoby rodzinie Fredrów zawdzięczamy istniejący do dziś, a powstały w pierwszej połowie XVIII w. kościół hoczewski. W świetle dokumentów historycznych nie jest to prawdą. Hoczew, znana miejscowość położona na skrzyżowaniu bieszczadzkich obwodnic należała początkowo do rodziny Balów h. Gozdawa, po których odziedziczyli ją Bełżeccy. Wojewoda czernihowski Józef Lubomirski, który był mężem Katarzyny Bełżeckiej, po śmierci żony sprzedał bieszczadzkie dobra, które wniosła mu w wianie małżonka. Nabywcą był Michał Urbański pochodzący z rodziny szlacheckiej wywodzącej się z ziemi wieluńskiej. Ojciec wspomnianego Michała – Franciszek Urbański osiadł w Sanockiem dopiero w końcu XVII w.

Hoczew oraz klucz ciśniański w Bieszczadach przypadły Teresie Urbańskiej, córce Michała. Pani ta trzykrotnie wychodziła za mąż. Jej pierwszym wybrankiem był Józef Butler. Józef i Teresa z Urbańskich Butlerowie występują w źródłach historycznych jako małżonkowie jeszcze po konsekracji kościoła hoczewskiego z 1745 r. Ten fakt dowodzi, że w momencie wybudowania tamtejszej świątyni, Hoczew nie należała jeszcze do Fredrów. Wszystko wskazuje zatem na fakt, że fundatorem kościoła był jeszcze Michał Urbański, który wymieniany jest w źródłach jako właściciel Hoczwi w 1745 r..

Józef Benedykt Fredro w 1753 r. został drugim mężem wspomnianej Teresy.  W małżeństwie tym urodziło się czworo dzieci – dwie córki Elżbieta i Zofia oraz dwóch synów: Konstanty (†1819) i Jacek (ojciec autora „Zemsty”). Jak podaje w swoim pamiętniku Aleksander Fredro, jego ojciec urodził się w zamku w Hoczwi. Nie będę tutaj cytował znanego powszechnie fragmentu z „Trzy po trzy”, ale w aneksie do niniejszego artykułu pozwalam sobie zamieścić znacznie bardziej szczegółowy opis owej fortalicji, pochodzący z sanockiej księgi grodzkiej z 1721 r.

W niektórych opracowaniach możemy znaleźć informację,  że Jacek Fredro sprzedał miejscowość, w której się urodził Bobowskim. O sprzedaży Hoczwi, choć bez podania nazwiska nabywcy, wspomina również w pamiętniku Aleksander Fredro. Wydaje się jednak, że fakt przejścia Hoczwi w ręce Bobowskich h. Gryf mógł mieć związek z zawarciem małżeństwa Teresy z Urbańskich Fredrowej (1-o v. Butlerowej) z Józefem Bobowskim chorążym i sędzią grodzkim sanockim. Było to trzecie i ostatnie już małżeństwo córki Michała Urbańskiego. Być może sprzedaż, czy też przekazanie Hoczwi Bobowskim wynikało z rodzinnych rozliczeń spadkowych. Józef Bobowski w 1798 r. przyczynił się do wybudowania w Hoczwi nowej drewnianej cerkwi. W XIX wieku Hoczew znowu zmieniła właścicieli. W 1855 r. hoczewski majątek razem z Bachlawą i Dziurdziowem należał do Emiliana Rylskiego. 

Jacek Fredro i jego synowie w Bieszczadach

Jacek Fredro odziedziczył większość majątku po swoim ojcu. Jego jedyny brat Konstanty został duchownym, a jedna z dwóch sióstr była zakonnicą. Ojciec słynnego komediopisarza był człowiekiem zaradnym i jak się wydaje posiadającym smykałkę do robienia korzystnych interesów. Warto wspomnieć, że to za jego sprawą Fredrowie uzyskali austriacki tytuł hrabiowski. Jacek Fredro dbał o rozwój swoich dóbr. W Bieszczadach zaczął eksploatować darniowe rudy żelaza i urządził dwie huty żelaza - w Rabem oraz Cisnej (więcej na ten temat artkule Krzysztofa Sojki w nr. 27-28 PH). 

Synowie Jacka Fredry nie odziedziczyli ojcowskiego sentymentu do jego rodzinnych stron. Aleksander Fredro odwiedził jednak przynajmniej trzykrotnie południową, górską część ziemi sanockiej - Bieszczady. Znany jest powszechnie jego opis pierwszego z tych pobytów (1804) zawarty w pamiętniku „Trzy po trzy”. Z, niestety niepełnej, korespondencji komediopisarza wynika, że był w Cisnej jeszcze końcem 1816 lub początkiem 1817, a także w 1819 roku.

Jacek Fredro umarł w 1828 r., ale już wcześniej gospodarował w Cisnej jego syn Julian. Jak wynika z korespondencji, Julian Fredro w latach 1821–1825 bywając w tej bieszczadzkiej wiosce zaopatrywał swojego brata komediopisarza w produkty wytwarzane w należącej do ojca hucie – młoty, kowadła, rzezaki i tryby do sieczkarni. Jak podaje Aleksander Burghardt – starszego brata autora „Zemsty” dręczyły w Cisnej: bieszczadzkie: samotność nuda i zimno. Julian zmarł rok po ojcu w wieku zaledwie 32 lat, a bieszczadzki majątek przypadł w spadku kolejnemu z braci – Henrykowi (1799–1867). 

Henryk nie garnął się specjalnie do zarządzania majątkiem. W obowiązkach tych pomagał, doradzał, a nierzadko i wyręczał młodszego brata autor „Ślubów Panieńskich”. Aleksander Fredro doradził Henrykowi sprzedaż Cisnej, a jej kupno zaproponował wspomnianemu wyżej Emilianowi Rylskiemu, właścicielowi Hoczwi. Do transakcji jednak wówczas najprawdopodobniej nie doszło. Henryk Fredro zmarł w 1867 r., a w późniejszym okresie jako właściciel dóbr ciśniańskich oraz huty w Cisnej wymieniany jest baron Flemming de Arnim. Tym samym w początkach II połowy XIX w. zakończyły się związki rodziny Fredrów z Bieszczadami.

 Bieszczady w utworach Aleksandra Fredry

Jak podkreśliłem już na wstępie, „bieszczadzkie” fragmenty pamiętnika Aleksandra Fredry są dobrze znane miłośnikom regionu. Mniej spopularyzowana jest jego powiastka z 1829 r. zatytułowana „Kamień nad Liskiem”. Fredro opisał w niej legendę związaną z ostańcem piaskowcowym, położonym w miejscowości Glinne koło Leska. Podtytuł tego utworu brzmi „Bajęda z podań gminnych w czterech obrazach”, co może świadczyć że w sposób literacki przedstawił opowieść, jaką usłyszał w trakcie jednego ze swoich pobytów w Bieszczadach. W powiastce tej autor wymienił również kilka innych bieszczadzkich miejsc, jak np. klasztor w Zagórzu czy szczyt  o nazwie Hyrlata.

Inny z mniej znanych bieszczadzkich utworów Fredry to napisana po 1860 r. wierszowana powieść „Jeremiasz Sęp”. Akcentem bieszczadzkim w tym przypadku jest opis polowania na niedźwiedzia w Bieszczadach. Fabuła utworu jednak, poza tym jednym faktem, nie ma nic wspólnego z tamtym terenem. Cytowany wyżej, Andrzej Burghardt wspomniał, że autor zamierzał nawet zrezygnować z opisania polowania w górach. Prawdziwa historia, którą znał z relacji swojego znajomego, wydarzyła się w Czarnohorze, której Fredro nie znał. Pozostawiwszy samo wydarzenie, umiejscowił je w Bieszczadach - górach, które było mu dane odwiedzić.  Zainteresowanych treścią „Kamienia nad Liskiem” oraz „Jeremiasza Sępa” odsyłam do XIII tomu dzieł Aleksandra Fredry, wydanego w 1880 r. w Warszawie. 

Jeśli chodzi o związki Fredrów z Bieszczadami to temat wciąż wymaga uzupełnień. Taką wciąż białą plamą, która czeka na szczegółowe opracowanie są dzieje potomków Sebastiana Fredry (stryja Józefa Benedykta), którego syn Jan był właścicielem majątku w miejscowości Łobozew i dzierżawcą dóbr w Teleśnicy Oszwarowej.

 Opisanie zamku hoczewskiego z 8 IV 1721

Na sam przód z przyjazdu do zamku, bramka pod gontami staremi, w niej wrota z tarcic, kuna żelazna i skuble do zamknięcia. W tej bramie na dole, po lewej ręce piekarnia. Do niej drzwi na zawiasach żelaznych, wrzeciądzach  i skublami. Po prawej zaś stronie komora do mieszania obroków. Drzwi do niej na biegunie drewnianym. Schody w tej bramie na górę i altanka do schowania dobrze opatrzona. Do niej drzwi na hakach i zawiasach żelaznych, wrzeciądz ze skublami. Przy bramie spichlerz dolny i górny pod gontami dobrze opatrzony. Drzwi do obydwóch na hakach i na zawiasach żelaznych, skuble i wrzeciądze żelazne prządne. Za spichlerzem łazienka pod gontem i wpół starych, a wpół nowych. W tej łazience drzwi czworo na biegunach drewnianych, pięte na hakach i na zawiasach żelaznych, okien dwie, jedno w ołów , drugie wpół drewno oprawne. Piec kaflowy prosty, komnatka z okienkiem małym w drewno oprawnym. Na przeciwko izdebki bez pieca i bez okna.

Za łazienką furta w murze pod dachem, w niej wrota dwoiste z tarcic na biegunach drewnianych. Przy furcie zamek murowany ze dwojgi piętrem pod gontem. Na dole drzwi dwoiste dębowe na hakach i zawiasach żelaznych, wrzeciądza dwa z tyłu i z przodu, ze skoblami i kun dwie. Po prawej ręce spiżarka przepierzona. Drzwi do niej na biegunie drewnianym, wrzeciądzach z skublami żelaznemi. Przy spiżarce skarbiec. Do niego sionka, drzwi na hakach i na zawiasach żelaznych, skoble dwa i wrzeciądz. W tej sionce okno z kratą żelazną, sąsiek do schowania jeden i garnek szczerbaty żelazny. Z tej sionki drugie sionki z piecem piekarskim. Drzwi do niej na hakach i zawiasach żelaznych, a w tejże sionce aptyczka. Drzwi do niej stolarskiej roboty na hakach i na zawiasach żelaznych. Okno jedno w sionce, drugie w aptyczce, złe w drewno oprawne. Kraty w obydwu okien żelazne. Z tej sionki sklep do mieszkania z piecem polewanym. Okno złe w drewno oprawne i krata żelazna. Z tego sklepu skarbiec, do niego drzwi żelazne z zamkiem i skoblami i wrzeciądzem. W nim kraty dwie żelazne i skrzynia wielka do schowania. 

W tym sklepie schody na górę z kamienia ciosanego, drzwi na hakach i na zawiasach żelaznych, antaba i wrzeciądz ze skoblami. Z tych schodów na pierwszym piętrze drzwi na hakach i na zawiasach  żelaznych dwoje. W tym pokoju pierwszym okien dwie, wielkich, w ołów oprawnych. Dobrze otworzyste na haczkach i na zawiasach żelaznych. Okiennice także na hakach i zawiasach dwoiste żelaznych. Szafka stara stolarską robotą ze dwoma szufladami. Do drugiego pokoju idąc drzwi stolarską robotą na hakach i zawiasach żelaznych z klamką i z haczykiem. W tym drugim pokoju okien trzy, porządne w ołów oprawne z okiennicami. Piec kaflowy polewany dobry, do obudwóch pokojów wystawiony. Z tych pokojów drzwi do trzeciego pokoju takowoż porządne na hakach i zawiasach żelaznych, antaba, klamka i haczek. Piec kaflowy polewany dobry, okien cztery w ołów oprawne. Szafa z kratą stolarską robotą. Drzwierki na dole do szafy na zawiaskach żelaznych skobliczkami i wrzeciądzikiem  z żelaznem. Z tego trzeciego pokoju takowe porządne ze wszystkim. Idąc na ganek sionki przepierzone. Drzwi do nich na biegunach drewnianych. Z sionek drzwi stolarską robotą na hakach i zawiasach żelaznych. Na ganku stołów dwa, jeden wielki, drugi mniejszy, ław dwie. Ganek ankrami żelaznemi związany, których jest dziesięć. Gankiem idąc do schodów na drugie piętro drzwi na hakach i zawiasach żelaznych z wrzeciądzem i skublami. 

Ganek na drugim piętrze cztyrma ankrami  żelaznemi związany. Do pierwszego pokoju drzwi jodłowe na hakach i zawiasach żelaznych, wrzeciądz, skoblami i klamkami. Piec kaflowy polewany, biały. Stołów trzy, jeden wielki, drugi jebkowaty(?), trzeci okrągły ale zły. Okien pięć u który kwater dziewięć, w górze dobre i całe w ołów oprawne, a dziesiąta przy drzwiach wybita. Quater dolnych powyjmowanych z ołowiu. Ośm potłuczone naprawy potrzebują, a dwie całe z osobna, okno z ramami wyjęte ze dwiema tylko quaterami całemi. Do drugiego pokoju idąc drzwi stare bez zamku na hakach i zawiasach żelaznych z antabą. Okien sześć, w których u góry kwatyr całych dziesięć, a trzy naprawy potrzebują. Dolnych kwatyr dziesięć, naprawy potrzebują, tylko dwie całe. Na kominie dwie statury gipsem wystawione, jedna bez ręki, nadpsowane. Suffit nadpsowany i obraz wielki we środku podarty. 

Pod zamkiem na dole sklepy alias piwnice trzy. Do każdego sklepu drzwi na hakach i zawiasach żelaznych, skoble i wrzeciądze należyte są. Za zamkiem kuchnia z izbą i komorą pod gontem dobrym. Do kuchni i do komory drzwi na biegunach żelaznych. Do izby drzwi na hakach i na zawiasach żelaznych. Okna dwoje w drewno oprawne, w jednym oknie krata żelazna. Piec prosty kaflowy, stół wielki i maglownica z szafami bez drzwiczek. 

 

Szerzej zainteresowanych tematem zachęcam do przeczytania mojego artykułu pt. Hoczew i zamek hoczewski w XVI­–XVIII wieku zamieszczonym w numerze 2/2014 czasopisma historyczno-krajoznawczego „Bieszczady Odnalezione”. Tekst opatrzony jest aparatem naukowym i bibliografią.

Artykuł ukazał się w nr 29-30 "Podkarpackiej Historii" 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama