Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 18 kwietnia 2024 12:41
Reklama

Kazimierz Świtalski - premier z Sanoka

Kazimierz Świtalski - premier z Sanoka
Kazimierz Świtalski w swoim gabinecie w 1934 roku. Fot. IKC/NAC.

Zaliczany był do najbardziej wpływowych polityków II Rzeczypospolitej, był bliskim współpracownikiem marszałka Józefa Piłsudskiego, w okresie sanacyjnym piastował szereg najważniejszych funkcji w państwie. Kazimierz Świtalski – premier Rzeczypospolitej pochodzący z Sanoka.

Kazimierz Świtalski urodził się w Sanoku 4 marca 1886 roku. Jego ojciec – Albin – był m.in. starostą w Rudkach i Sanoku, jego pradziadek był Niemcem przybyłym w te tereny w pierwszej połowie XIX wieku, by wzmacniał „żywioł niemiecki” w Galicji. Przyszły premier uczęszczał do Gimnazjum Męskiego im. Królowej Zofii w Sanoku, wraz z nim do jednej klasy chodziło kilka innych, znamienitych później postaci, np. Bronisław Praszałowicz – późniejszy dowódca 3 Batalionu Strzelców Sanockich i wysokiej rangi funkcjonariusz Policji Państwowej czy wybitny działacz harcerski, zamordowany później w Auschwitz Witold Fusek.

Ówczesne gimnazjum sanockie było prawdziwą kadrą przyszłych kadr II Rzeczypospolitej. Młody Świtalski aktywnie uczestniczył w działalności licznych organizacji młodzieżowych tu funkcjonujących, kierował m.in. organizacją „Promień”, udzielał się w Związku Młodzieży Postępowej, Związku Strzeleckim i Związki Walki Czynnej. W czerwcu 1904 roku z wyróżnieniem zdał maturę  i podjął studia polonistyczne we Lwowie, sześć lat później doktoryzował się pracą na temat twórczości Jana Kochanowskiego i został nauczycielem gimnazjalnym we Lwowie.

W Legionach

W swej działalności Świtalski szybko zetknął się z Józefem Piłsudskim, człowiekiem, który później wywrze ogromny wpływ na jego życie i karierę. Tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny zostaje adiutantem w Komendzie Związków Strzeleckich w Galicji Wschodniej, w sierpniu 1914 roku wstępuje do Legionów Polskich, gdzie otrzymuje stopień podporucznika. Dzieli dole i niedole tej pierwszej po wielu latach regularnej formacji Wojska Polskiego, jest referentem Departamentu Wojskowego namiastki polskich władz – Naczelnego Komitetu Narodowego. Tzw. kryzys przysięgowy, gdy legioniści odmówili przysięgi cesarzom austro-węgierskiemu i niemieckiemu, zastaje go na stanowisku szefa kancelarii I Brygady Legionów. Zostaje aresztowany i zwolniony ze służby, później trafia do Lwowa, gdzie wstępuje w szeregi Polskiej Organizacji Wojskowej, walczy we Lwowie przeciwko Ukraińcom, jest jednym z organizatorów odsieczy dla oblężonego miasta, wchodzi w skład tutejszego  Tymczasowego Komitetu Rządzącego.

Polityk

Od zarania niepodległości Świtalski włączył się w życie polityczne odradzającego się państwa. Był m.in. szefem referatu w gabinecie Naczelnego Wodza, później osobistym sekretarzem Józefa Piłsudskiego. Piastując tak ważną funkcję u boku najważniejszej osoby w państwie miał duży wpływ na prowadzoną politykę. Młody aktywista miał spory udział w kształtowaniu relacji z ościennymi państwami, brał udział w 1919 roku w negocjacjach z Rosją Radziecką. W lecie 1920 w czasie bolszewickiej ofensywy i zagrożenia ledwie odrodzonej Rzeczypospolitej wszedł w skład Rady Obrony Państwa, ciała skupiającego w obliczu nawałnicy ze wschodu, ludzi różnych środowisk i poglądów politycznych. W międzyczasie awansował do stopnia majora. Po odejściu z czynnej służby wojskowej przebywał m.in. z misjami natury dyplomatycznej i wywiadowczej we Francji, współtworzył także Instytut Badań Najnowszej Historii Polski.

Zamach majowy

Młode państwo borykało się z wieloma problemami, wiele spraw nie szło w takim kierunku, jaki wymarzyli sobie ci, którzy przelewali za nie krew na frontach I wojny czy w  późniejszych bojach z bolszewikami i Ukraińcami. Polityczny bezwład Rzeczypospolitej i społeczne niepokoje musiały doprowadzić do wybuchu.

W 1926 roku Świtalski staje się jednym z faktycznych organizatorów Zamachu Majowego. To w jego mieszkaniu spotykają się zwolennicy Marszałka, przygotowujący wystąpienie antyrządowe. Świtalski wyróżnia się w gronie współpracowników Piłsudskiego inteligencją, stanowczością. Tak został zapamiętany w jednych ze wspomnień” „Wybitnie inteligentny, o bystrej i szybkiej orientacji, o znacznej ekspansywności temperamentu życiowego”.

Po udanym zamachu i przejęciu władzy przez piłsudczyków staje się jednym z najważniejszych „rozgrywających” w politycznym życiu II RP. Współkieruje Kancelarią Cywilną prezydenta Ignacego Mościckiego, jest dyrektorem departamentu politycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, współorganizuje polityczną reprezentację Sanacji – Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. W 1928 roku, po wyborach parlamentarnych, obejmuje stanowisko ministra oświecenia publicznego i wyznań w rządzie Kazimierza Bartla.

Premier, marszałek

Świtalski ma ogromny wpływ na politykę obozu rządzącego. Jego poglądy są zbieżne z poglądami Piłsudskiego. Dąży, nie zawsze w sposób zgodny z regułami demokracji, do ukrócenia „sejmokracji”, jest zwolennikiem rządów twardej ręki i ograniczenia wpływu parlamentu na życie społeczne i polityczne kraju. Po kolejnym kryzysie politycznym sam obejmuje tekę prezesa Rady Ministrów. W ocenie ówczesnych jego nominacja, człowieka Sejmowi niechętnego, była próbą wysondowania siły opozycji. Wiadomo było, że relacje Świtalskiego z Sejmem będą złe, że nie będzie tu mowy o kompromisach. Szybko tę pracę na stanowisku premiera, w atmosferze ostrej walki politycznej, zakończył.

Świtalski był jednym z głównych organizatorów wyborów parlamentarnych 1930 roku, które spotkały się z ostrą krytyką opozycji, zarzucającej sanacji fałszerstwa i łamanie demokracji. Wygrał wybory i większością głosów został Marszałkiem Sejmu. Za jego czasów rola parlamentu była coraz bardziej ograniczana. Współtworzył „konstytucję kwietniową”, która legitymizowała rządy sanacji.

Po śmierci Józefa Piłsudskiego on i Walery Sławek uchodzili za najbardziej wpływowe postacie życia politycznego i wykonawców testamentu Marszałka. Mówiło się nawet, że to Świtalski powinien zostać prezydentem. Natrafił jednak na opór Ignacego Mościckiego. Jego rola zaczęła słabnąć, wyraźnie przegrywał w rozgrywkach w obozie piłsudczykowskim. Symptomem utraty wpływów stało się uzyskanie przez niego mandatu senatorskiego, później przeniesienie na funkcję wojewody krakowskiego. Nie bardzo radził sobie z ostrymi konfliktami społecznymi, w wyniku czego został zdymisjonowany.  Ostatni okres II RP poświęcił pracy w Instytucie Józefa Piłsudskiego i edycji prac Marszałka.

Niewola i więzienie

Po wybuchu wojny Świtalski zgłosił się ochotniczo do wojska. Nie został przyjęty, oficjalnie ze względu na wiek. Już 19 września został aresztowany przez Niemców w Brześciu. Ponoć początkowo miał zostać przekazany Sowietom. Z jakiś powodów do tego nie doszło, co zapewne uratowało Świtalskiego przed losem tysięcy innych polskich oficerów i polityków wymordowanych w Katyniu i innych miejscach kaźni.

Okres wojny Świtalski spędził w niemieckich oflagach, najpierw w Lienz w Austrii, później w Woldenbergu. Przeżył osobistą tragedię. W pierwszym dniu Powstania Warszawskiego w szturmie na siedzibę Gestapo w Alei Szucha zginął jego 16-letni syn Jacek.

Po wyzwoleniu Świtalski nie zdecydował się na pozostanie na emigracji. Nie sprzyjało temu niechętne podejście do sanacyjnych polityków ze strony osób mających wpływ na życie wychodźctwa. Mimo bardzo negatywnego stosunku do nowej władzy, powrócił do Polski i zamieszkał w podwarszawskim Zalesiu Dolnym.

Osoba Świtalskiego, uważanego za jednego z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego nie mogła ujść uwadze komunistycznej służby bezpieczeństwa. W listopadzie 1948 roku został aresztowany, po sześciu latach śledztwa skazany na 8 lat więzienia za „faszyzację kraju” w okresie przedwojennym.

W Warszawie i Potulicach siedział do października 1955 roku, gdy warunkowo wyszedł na wolność. Ciągle inwigilowany utrzymywał kontakt ze środowiskami piłsudczyków na emigracji. Ciężko chorował, przeszedł zawał serca. Zmarł w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. W przeddzień wigilii 1962 roku wpadł w Warszawie pod tramwaj, umarł w szpitalu 5 dni później. Jego żona podejrzewała, że nie był to wypadek. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie śmierci byłego premiera.

Szymon Jakubowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama