Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 19 marca 2024 09:40
Reklama

Jak w Lubaczowie obrabowano… urząd podatkowy

Jak w Lubaczowie obrabowano… urząd podatkowy
Lubaczów w okresie I wojny światowej.

Latem 1918 roku nie lada sensację w Galicji musiał wywołać głośny napad na urząd podatkowy w Lubaczowie. Bandyci - dezerterzy z austro-węgierskiego wojska - zrabowali ogromną na owe czasy kwotę 1,5 (niektóre źródła podają 1,8 mln) koron.

Na ówczesne warunki łup był niewyobrażalnie wielki. Dla porównania przed wybuchem I wojny światowej roczna pensja urzędnicza wynosiła kilkaset koron. W latach 1914-18 wojenna inflacja mocno zmniejszyła wartość pieniądza, ale i tak zrabowana kwota była ogromna.

Niestety informacje o tym wielkim „skoku” są nader skromne – ledwie kilka notek prasowych, z których wynika, że ujęty został główny sprawca rabunku, wojskowy dezerter Józef Pobuta. Wraz z kompanami miał napaść na urząd podatkowy w Lubaczowie oraz biur ekspozytury odbudowy wojennej, gdzie skradł kilkadziesiąt milionów. Schwytany, zdołał uciec z wojskowego szpitala, by znów wpaść w ręce żandarmów.

Rozprawa przeciwko Józefowi Pobucie odbyła się 14 września 1918 roku przed doraźnym sądem dywizyjnym w Przemyślu. Bandyta został skazany na karę śmierci. Co ciekawe nie za napady, ale za „zbrodnię dezercji”. Jak donosił dziennik „Ziemia Lubelska” wyrok przez rozstrzelanie wykonano 16 września o godzinie 11.30. Nie znamy losów jego kompanów, z którymi dokonywał rabunków, nie wiemy też co stało się z łupem.

Z lektury tego samego numeru „Ziemi Lubelskiej” z 23 września 1918 roku wyłania się ponury obraz bezpieczeństwa na terenie obecnego Podkarpacia. Wyraźne były oznaki rozprzężenia i demoralizacji związanej z kończącą się Wielką Wojną. Mieszkańcom szczególnie we znaki dawały się watahy uzbrojonych maruderów i dezerterów terroryzujących wręcz galicyjskie miasteczka. „Ziemia Lubelska” pisała:

- Donosiliśmy już parokrotnie o bandytyzmie w okolicy Rzeszowa w Galicji. Dla dokładniejszej ilustracji dodać należy, że w ostatnich paru dniach bandyci obrabowali aż pięć sklepów w Rzeszowie, każdy na sumę kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy koron. Na dworcu kolejowym zdarza się dziennie 10 do 15 rabunków, a każdy na szkodę kilkunastu tysięcy koron.  Jednego z bandytów, który wskutek odniesionej rany znajdował się w szpitalu wojskowym, wykradli koledzy, przebrani za sanitarjuszy, z lekarzem na czele. Gdy pewnego razu żołnierz stał na warcie przy pociągu, podszedł do niego p. „zugsfuehrer“' z 8 żołnierzami i uwolnił go z posterunku, stawiając inny. I to byli przebrani bandyci, którzy po odejściu żołnierza, najspokojniej obrabowali wagon.

s

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
por. von Nogay 12.04.2019 12:26
To gefrajter Kania z koleżkami.

Reklama