Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 11 listopada 2025 09:08
Reklama

Jak nastolatkowie próbowali porwać samolot z lotniska w Rzeszowie

Nieudaną próbę porwania maszyny zanotowano na lotnisku w Jasionce 6 października 1981 roku, chociaż bardziej można to uznać za młodzieńczy wygłup, gdyż jego autorami było… dwóch siedemnastolatków i jeden piętnastolatek – mieszkańcy Zabrza.
Jak nastolatkowie próbowali porwać samolot z lotniska w Rzeszowie
Port lotniczy Rzeszów-Jasionka na przełomie lat 70. i 80. XX wieku

Autor: arch.

 Chłopcy przyjechali do Rzeszowa dzień wcześniej i zatrzymali się w hotelu „Polonia”, z którego wyjechali na lotnisko. Próba porwania maszyny zakończyła się w zasadzie w hali odpraw za sprawą podejrzliwego milicjanta. Porucznik Michał Smagacki, inspektor Komisariatu MO na lotnisku, tak relacjonował zdarzenie red. Wiesławowi Zabierowskiemu z „Nowin”: 

- Tego dnia dokonywałem kontroli dokumentów pasażerówodlatujących o godz. 16.20 z Rzeszowa do Warszawy. Jednym z nich był młody chłopiec, który zamiast dowodu osobistego pokazał mi legitymację szkolną. Jak z niej wynikało, mieszkał on w Zabrzu, co mnie trochę zdziwiło: dlaczego wybierając się do stolicy nie wsiadł do samolotu w Katowicach? Zacząłem go wypytywać z kim podróżuje i co robi w Rzeszowie. Nie bardzo wiedział jaką odpowiedź dać na to pytanie. Najpierw tłumaczył mi, że jest z kuzynem, z którym był u babci. Kiedy jednak razem wyszliśmy na płytę lotniska, żeby rzekomego kuzyna odnaleźć, okazało się, że kuzyn zniknął. Wydało mi się to podejrzane (…) postanowiłem młodzieńca zatrzymać na komisariacie. 

Wkrótce w rękach milicji była cała trójka. W czasie przeszukania w hotelowym pokoju znaleziono kilka rzeczy niedoszłych porywaczy, w ich bagażu porzuconym na lotnisku zaś ubrania, śpiwór oraz książki: „Z dziejów oręża polskiego i walki o postęp społeczny” i „Baśnie” Andersena. Milicjanta i redaktora chyba bardziej zdziwiło posiadanie przez młodzieńców tej pierwszej lektury. W czasie śledztwa okazało się, że mieli bardzo słabo sprecyzowane plany związane z porwaniem maszyny. Jeden z rozpatrywanych przez nich wariantów zakładał, że w czasie lotu koledzy przyłożą najmłodszemu do szyi przemyconą żyletkę i grożąc, że poderżną mu gardło zmuszą pilotów do zmiany kursu. Marzenia młodych Ślązaków o zachodnich Niemczech skończyły się w hali odlotów lotniska. I mimo że miały bardziej humorystyczny niż terrorystyczny charakter, potraktowane zostały surowo i chłopcy mieli odpowiedzieć karnie za „podjęcie czynności przygotowawczych zmierzających do uprowadzenia samolotu do Berlina Zachodniego”.

sj


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Wesprzyj "Podkarpacką Historię"! Postaw nam symboliczną kawę!
Reklama
Reklama
Reklama