Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 17:40
Reklama

Tak powstawało województwo rzeszowskie

Tak powstawało województwo rzeszowskie
Rzeszów w 1950 roku

Przez rok po zakończeniu okupacji hitlerowskiej na mapie administracyjnej wyzwalanego kraju nie było jeszcze województwa rzeszowskiego. Ale Rzeszów stolicą województwa już był! Tyle tylko, że… lwowskiego, a w zasadzie tej części województwa lwowskiego, która znalazła się pod zwierzchnictwem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Ten paradoks wziął się stąd, że specjalnym dekretem anulowano w sierpniu 1944 roku okupacyjny podział administracyjny, nie wprowadzając jeszcze nowego. Podział na województwa de iure był więc taki jak przed wojną. Taki stan rzeczy trwał do lipca, a w zasadzie do sierpnia 1945.

  W lipcu 1944 roku w wyniku tzw. operacji lwowsko-sandomierskiej wojska radzieckie wkroczyły na teren obecnego Podkarpacia. Pod naporem czerwonoarmistów i współpracujących z nimi polskich partyzantów Niemcy opuszczali kolejne miejscowości. 24 lipca wojska radzieckie sforsowały San w rejonie Jarosławia, 27 lipca padł Przemyśl,  29 lipca wieczorem czołowe pułki 350 dywizji piechoty gen. mjr. Grigorija Wiechina wyszły nad Wisłę w rejonie Baranowa Sandomierskiego i rozpoczęły forsowanie rzeki. 2 sierpnia zajęty został Rzeszów. W kolejnych dniach Rosjanie wkraczali m.in. do Tarnobrzega, Sanoka, Mielca, Ropczyc, Dębicy. Na zajętych terenach kształtowała się administracja podlegająca Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego.

Batalia o wschodnie granice

   W chwili, gdy wojska radzieckie zajmowały kolejne miejscowości obecnego województwa podkarpackiego, ostateczny kształt wschodnich granic polskich był jeszcze nieznany. Od drugiej połowy września 1939 roku do przełomu czerwca i lipca 1941 część terenów za Sanem znajdowała się pod okupacją radziecką. Przebieg granicy w sierpniu 1944 pozostawał, przynajmniej dla zdecydowanej większości Polaków wielką niewiadomą. Kwestii przynależności Kresów Wschodnich nie udało się załatwić w czasie trwania stosunków dyplomatycznych między ZSRR a rządem londyńskim.

   Po cofnięciu przez Stalina uznania dla władz emigracyjnych jasne stało się, że o wschodniej granicy Polski decydować się będzie w Moskwie. Zachodni alianci, dla których ZSRR był strategicznym partnerem w walce z Niemcami, faktycznie przystali na taki stan rzeczy już w czasie spotkania Wielkiej Trójki (Roosvelt-Churchil-Stalin) w Teheranie w listopadzie 1943 roku, zgadzając się na ustalenie polsko-radzieckiej granicy na tzw. linii Curzona. Szczegóły podziału terytorialnego w tej części Europy miały zapaść jednak znacznie później, dopiero w lutym 1945 roku w Jałcie, a ostatecznie w Poczdamie w lipcu i sierpniu tego roku.

   W sierpniu 1944 roku, przynajmniej w przekonaniu zdecydowanej większości Polaków, sprawa granic pozostawała otwarta. Nie było w tej kwestii oficjalnych ustaleń międzynarodowych, alianci przynajmniej teoretycznie musieli się liczyć ze zdaniem rządu londyńskiego, który m.in. poprzez działania wiernych sobie sił w kraju realizujących akcję „Burza” rościł prawa do utrzymania status quo na Wschodzie sprzed inwazji radzieckiej 1939 roku.

   W zasadzie za pierwszy, oficjalny dokument dotyczący przebiegu granicy polsko-radzieckiej można uznać porozumienie graniczne między PKWN a rządem radzieckim podpisane w Moskwie 27 lipca 1944 roku. Ale i ono jeszcze nie zamykało definitywnie sprawy. Abstrahując od prawnej legitymacji PKWN – uznawanego tylko przez ZSRR – do reprezentowania narodu polskiego, wciąż niejednoznaczne było pojęcie „linii Curzona”, która po I wojnie światowej miała kilka wariantów, wtym również z pozostawieniem Lwowa po polskiej stronie. Wiadomo, że w samym PKWN nie było jednoznacznego zdania na ten temat. Wiceprzewodniczący komitetu Andrzej Witos (brat Wincentego) w swoim wspomnieniach sobie przypisywał rolę głównego orędownika utrzymania utrzymania Lwowa i roponośnego Zagłębia Borysławskiego. Miało wtedy dojść do słynnego spięcia ze Stalinem, który na argument, iż Lwów nigdy nie był rosyjski miał odpowiedzieć: „ale Warszawa była”. Niepewny był nie tylko los Przemyśla, podzielonego wzdłuż Sanu linią Ribbentrop-Mołotow, ale i innych części obecnego wschodniego Podkarpacia. Ponoć Nikita Chruszczow, uważany przez niektórych wręcz za ukraińskiego nacjonal-komunistę, domagał się włączenia do Ukraińskiej nawet Jarosławia. Z kolei niektóre wydawane już pod rządami  PKWN mapki, godząc się na utratę Lwowa, ostateczną granicę ustalały znacznie dalej na Wschód niż przebiega ona obecnie. Formalno-prawne uznanie nowej granicy wschodniej przez proradziecki rząd Tymczasowy nastąpiło 21 kwietnia 1945 roku.

Miasto wojewódzkie bez województwa

    Powróćmy jednak do problemów związanych z tworzeniem administracji na ziemiach, które ostatecznie weszły w skład późniejszej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Na wydartych Niemcom ziemiach tworzyła się i wraz z rugowaniem struktur podległych rządowi londyńskiemu, umacniała administracja cywilna PKWN. 18 sierpnia, nieco dwa tygodnie po wyzwoleniu Rzeszowa, ukształtowała się tutaj 36-osobowa Wojewódzka Rada Narodowa na czele z piastującym faktycznie funkcję wojewody Wiktorem Jedlińskim, przedwojennym aktywistą ludowym, notabene dość mocno skonfliktowanym z komunistami (po zmuszeniu do rezygnacji z funkcji został napadnięty przez „nieznanych sprawców”, był też aresztowany). Powstanie WRN z jednej strony zapowiadało powstanie województwa rzeszowskiego z drugiej jednak nie miało żadnego umocowania prawnego, nawet w prawie stanowionym przez PKWN.

   Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego dopiero 21 sierpnia, a więc trzy dni po powstaniu rzeszowskiej WRN, specjalnym dekretem zniósł okupacyjny podział administracyjny, przywracając status quo przedwojenne. A więc zgodnie z dekretem PKWN ponownie zaczynało funkcjonować województwo lwowskie! Z tym, że w tym przypadku z faktyczną stolicą w Rzeszowie. Tutejsza Wojewódzka Rada Narodowa swą jurysdykcją obejmowała tereny przedwojennego województwa lwowskiego, nie wcielone do ZSRR.

   Co ciekawe, przez kolejny rok wyraźnie unikano używania nazwy województwa. Mówiło się o województwie z siedzibą w Rzeszowie, ciężko jednak trafić na określenie „województwo rzeszowskie”. Nie wymienia tego żaden oficjalny dokument. Pierwszym takim dokumentem jest dekret Rady Ministrów i Krajowej Rady Narodowej z 7 lipca 1945 roku o  utworzeniu województwa rzeszowskiego, wchodzący w życie dniem 18 sierpnia, a więc równo rok po powstaniu Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie. Zgodnie z dekretem opublikowanym z Dzienniku Ustaw nr. 27 nowe województwo składało się z powiatów byłego województwa lwowskiego: brzozowskiego, jarosławskiego, kolbuszowskiego, krośnieńskiego, lubaczowskiego, leskiego, łańcuckiego, niżańskiego, przemyskiego, przeworskiego, sanockiego, rzeszowskiego i tarnobrzeskiego oraz powiatów przed wojną i tuż po wojnie wchodzących w skład województwa krakowskiego: dębickiego, jasielskiego, gorlickiego i mieleckiego. Kilka dni wcześniej do woj. lubelskiego dołączono północny skrawek byłego lwowskiego. Nowy podział administracyjny przyjęto po ostrych tarciach lokalnych notabli w zaciszach gabinetów. Nie trzeba wspominać, że przeciwko takiemu rozwiązaniu szczególnie ostro występowali lokalni notable krakowscy, często negujący wręcz sens powstania województwa rzeszowskiego. Ostateczny kształt, obowiązujący do reformy administracyjnej w 1975 roku, Rzeszowszczyzna przyjęła w lutym 1951 roku, gdy na postawie polsko-radzieckiej umowy do Polski przyłączono cześć Bieszczad z Ustrzykami Dolnymi.

   Wspomnieć należy w tym miejscu o jeszcze jednej ciekawostce, która o mały włos nie miałaby zapewne ogromnego wpływ na późniejszy kształt Podkarpacia. Jeżeli ten wariant by się zrealizować w ogóle by nie było województwa rzeszowskiego, albo.. byłoby ono wielokrotnie większe. Otóż przed wybuchem II wojny światowej bardzo poważnie rozważano kwestię powstania województwa obejmującego tworzący się Centralny Okręg Przemysłowy. W zasadzie sprawa była przesądzona, wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski już wyznaczył przyszłego wojewodę. Miał być nim nie kto inny jak ówczesny komisaryczny prezydent Warszawy, późniejszy bohaterski obrońca stolicy Stefan Starzyński. W pierwotnych planach stolicą owego województwa miał być Sandomierz, miasto wojewódzkie I Rzeczypospolitej. Miało ono obejmować m.in.  pawie całą Kielecczyznę, Radom, Rzeszowszczyznę, część Lubelszczyzny i Małopolski – prawie 25 tysięcy kilometrów kwadratowych i 20 powiatów Była też wersja ze stolicą w Rzeszowie obejmująca cały COP – 60 tys. km kwadr. z 45 powiatami. Dla porównania obecne Podkarpacie ma niecałe 18 tys. km kwadr. i 26 powiatów. Gdyby wybuch wojny nastąpił nieco później województwo „COP-owskie” byłoby faktem i zapewne podstawą powojennych rozwiązań administracyjnych w tej części Polski.

Szymon Jakubowski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama