Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 22:07
Reklama

27/28 sierpnia 1941. Hitler z Mussolinim w Stępinie i Krośnie

27/28 sierpnia 1941. Hitler z Mussolinim  w Stępinie i Krośnie
Hitler z Mussolinim w Stępinie

27 sierpnia 1941 roku w Stępinie koło Strzyżowa spotkali się przywódcy III Rzeszy i Włoch Adolf Hitler i Benito Mussolini. Następnego dnia zjawili się w Krośnie, skąd odlecieli na front w okolicach Kijowa, gdzie walczyły m.in. jednostki włoskie.

Obiekty w Stępinie, wchodzące w skład Kwatery Głównej Anlage Süd (Obszar Południe), zbudowane zostały w latach 1940-41 przez Organizację Todt przy wykorzystaniu kilku tysięcy robotników przymusowych i więźniów. W ich skład wchodził m.in. prawie 400-metrowy tunel kolejowy utrzymywany w stałej gotowości do przyjmowania pociągów sztabowych. Tu właśnie spotkali się 27 sierpnia 1941 roku Hitler z Mussolinim i stąd wspólnie pojechali do Krosna.

Ze Stępiny do Krosna

  Jeszcze w przeddzień tej wizyty przedstawiciele niemieckich władz wojskowych Krosna ogłosili, że w następny dzień w godzinach porannych nastąpi przejazd od strony Strzyżowa przez główne ulice Krosna, czyli Krakowską poprzez Rynek i prowadzącą na lotnisko ulice Czajkowskiego bardzo dużej kolumny wojsk niemieckich. W związku z tym mieszkańcy miasta zostali ostrzeżeni, że pod groźbą kary śmierci nie mogą się pokazywać nie tylko na tych ulicach, ale także na balkonach i w oknach swoich domów czy mieszkań.

Rankiem 28 sierpnia ulice Krosna były opustoszałe, na balkonach domów stali esesmani z gotowymi do strzału pistoletami maszynowymi. Spoglądali w dół, lustrując wzrokiem trasę przejazdu, która wiodła ulicami obstawionymi szczelnie oddziałami Wehrmachtu i policji. Niebawem pojawiła się na nich kawalkada samochodów z Hitlerem, Mussolinim oraz i ich świtą i ochroną.

Kiedy więc po przejechaniu przez ulicę Czajkowskiego samochody dygnitarzy dotarły przez główną bramę bazy lotniczej i znalazły się na płycie startowej, Fuhrer i Duce przywitał tylko jej dowódca z oficerami. Potem Hitler z Mussolinim i świtą wsiedli do oczekującego samolotu typu Focke Wulf  FW – 200 Condor, który odleciał na front wschodni. Pod Kijów, gdzie Duce zwizytował włoskie jednostki wojskowe. Wieść o przyjeździe jego i Hitlera szybko obiegła załogę bazy i pracujących tam Polaków, pośród których byli także konspiratorzy należący do lotniskowej komórki wywiadu podległej lokalnemu ruchowi oporu, czyli Obwodowi Krosno wtedy Związku Walki Zbrojnej.

Zmiana planów

Później także tutaj pojawiła się informacja, jakoby podczas porannego przejazdu przez opustoszałe ulice Krosna Mussolini śmiał się z Hitlera, że boi się Polaków.  Podrażniony tym niemiecki przywódca miał zmienić dalszy przebieg wizyty. Odwołał rozkazy, zgodnie z którymi w trakcie powrotu po przybyciu spod Kijowa i powrocie do Stępiny główne ulice miasta miały być ponownie oczyszczone z mieszkańców. Stąd też jeszcze w południe 28 sierpnia woskowe władze miasta ogłosiły, że Hitler z Mussolinim przejeżdżali rano przez miasto, udając się na lotnisko, z którego udali się na front wschodni, pod Kijów. Dodali przy ty, że kiedy po południu, po wcześniejszym powrocie z frontu i wylądowaniu na lotnisku, będą oni przed udaniem się do Stępiny przejeżdżać przez główne ulice Krosna, to jego mieszkańcy będą mogli się temu przyglądać. Poinformowana o przylocie Hitlera załoga bazy lotniczej też zabrała się za przygotowania do przyjęcia Fuhrera i Duce, chwaląc się przy tym przed pracującymi w bazie Polakami. Jeden z nich, Antoni Strahl, tak to zapamiętał:

  - Idąc rano do pracy, zauważyłem na ulicach na ulicach Krosna wzmożony ruch. Spotkałem oddziały Wehrmachtu i dużą ilość policji wszelkiego rodzaju. Natomiast, kiedy znalazłem się na miejscu, zauważyłem, że mój szef jest odświętnie ubrany i bardzo podekscytowany. Zapytałem się go więc wprost, czym jest to podyktowane. Pochylił się wtedy nad moim uchem i powiedział, że po południu Hitler przyjeżdża do Krosna. Potem wyjaśnił, że wybiera się go przywitać, ponieważ kiedyś należał do jego oddziałów ochrony.  Zaraz po pracy udałem się na zlokalizowany w mieście punkt kontaktowy OK ZWZ, gdzie przekazałem uzyskaną od szefa informację.   

Już po godzinie szesnastej, 28 sierpnia, rozległ się nad lotniskiem niemieckiej bazy w Krośnie warkot motorów samolotu transportowego typu FW – 200 Condor. Kiedy schodził do lądowania, zbliżyły się do niego wozy bojowe lotniskowej straży pożarnej, a gdy samolot wylądował, odjechały na bok. Condor zjechał wtedy z pasa startowego, zatrzymując się w pewnej odległości od budynku portu lotniczego i stojącego obok hangaru, przed którym czekał dowódca bazy z oficerami, piloci i mechanicy, żołnierze Wehrmachtu i Niemcy z cywilnej obsługi lotniska, w tym kobiety z kwiatami. Otworzyły się drzwi i nastąpiło powitanie. Tak je zapamiętał strażak Kazimierz Samołyk:

  - Kiedy drzwi samolotu były już na dobre otwarte, zobaczyłem, jak wylazły z niego jakieś znajome gęby. Tak, to byli oni. Mussolini, za nim Hitler, a potem ich świta z ochroną. Kiedy ci dwaj stanęli na podstawionych pod drzwi samolotu schodkach, podjechały pod nie samochody terenowe, a od strony portu lotniczego i hangaru podeszli dowódca bazy z oficerami, piloci i mechanicy, żołnierze Wehrmachtu i niemieccy cywile. Pierwszy zszedł po schodkach Mussolini, a za nim Hitler. Przywitał się z dowódcą bazy, jej oficerami i pilotami, a potem przyjął od kobiet kwiaty. Kiedy uniósł rękę w charakterystycznym pozdrowieniu, Niemców ogarnął szał radości. Ale Hitler, Mussolini i cała ta zgraja ze świty wsiedli szybko do samochodów. Przeciskając się przez tłumek wojskowych i cywilów, ruszyły one wraz z samochodami ochrony w stronę głównej bramy lotniska. 

Plotki o zamachu

Kiedy kawalkada samochodów z Hitlerem i Mussolinim wjechała na prowadzącą do centrum miasta ulicę Krakowska, Krosno było już dobrze przygotowane do ich przejazdu. Wzdłuż głównych ulic, czyli Krakowskiej, Rynku i prowadzącej na lotnisko Czajkowskiego stały tłumnie mieszkańcy obstawieni gęstym kordonem żołnierzy Wehrmachtu, policji i esesmanów, którzy przyglądali się bacznie ludziom, mając broń gotową do użycia. Tłum się powiększał, bo przybywało przygodnych gapiów dochodzących po załatwieniu swoich spraw w urzędach. Niebawem wszyscy zgromadzeni wzdłuż głównych ulic miasta zobaczyli przejeżdżającą przez ulicę Krakowską, Rynek i Czajkowskiego kawalkadę samochodów z Hitlerem, Mussolinim oraz ich świtą i ochroną. Ci, którzy stali na chodniku, mieli ich parę metrów przed sobą, na wyciągniecie ręki.

Nie trwało to długo, bo kawalkada samochodów z Fuhrerem i Duce szybko przejechała przez główne ulice miasta Czajkowskiego, Rynek i Krakowską, udając się w stronę Strzyżowa a potem Stępiny. W miejscowej przyfrontowej kwaterze głównej Hitler i Mussolini przebywali do wieczora, kiedy to osobnymi pociągami odjechali do Rzeszowa. Później długo mówiło się w Krośnie i okolicy o wizycie obydwu dygnitarzy, pojawiły się nawet głosy o rzekomo planowanym zamachu.

O drugim przejeździe przez główne ulice Krosna z pewnością wiedziało nie tylko od Strahla lokalne podziemie. Konkretnie złożony z palcówek terenowych Obwód Krosno, podlegający pod Inspektorat Rejonowy Jasło (Krosno) Związku Walki Zbrojnej, która posiadała na lotnisku krośnieńskim komórkę wywiadu, do której należał także Strahl. Kiedy więc dotarła do nich jego informacja o planowanym przejeździe przez główne ulice miasta z lotniska w stronę Stępiny Hitlera i Mussolniego, jego konspiratorzy podjęli we własnym gronie rozmowę na temat ewentualnego zorganizowania zamachu, ale były trochę po próżnicy, choćby dlatego, że była na to już za mało czasu. W zachowanych dokumentach archiwalnych sporządzonych przez ludzi z OK ZWZ nie ma zapisów, mówiących o jakichkolwiek szczegółach tej sprawy. Konspiratorzy ci już dawno nie żyją. Tajemnicę dotyczącą ewentualnego zaplanowania zamachu na Hitlera zabrali ze sobą do grobu.

Stanisław Fryc

Artykuł (w nieco zmienionej formie) ukazał się w nr 7-8/2018 "Podkarpackiej Historii"


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama