Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 00:33
Reklama

27.06.1940. Egzekucja w Lubzinie

27.06.1940. Egzekucja w Lubzinie
Miejsce egzekucji w Lubzinie. Fot. Piotr Mleczko.

27 czerwca 1940 roku w podropczyckiej Lubzinie Niemcy dokonali mordu na około setce Polaków, podejrzewanych o udział w ruchu oporu. Była to jedna z egzekucji, przeprowadzanych w ramach akcji AB – likwidacji elit społecznych okupowanych ziem polskich.

Antoni Stańko w swej książce „Gdzie Karpat progi…” pisze:

- W dniu 27 czerwca 1940 roku przywieźli z więzienia rzeszow­skiego do Lubziny 100 Polaków różnej płci i wieku. [...] Byli to przeważnie żołnierze ZWZ aresz­towani w kwietniu 1940 roku w Rzeszowie, a wśród nich prawdo­podobnie mjr „Broda” - Włady­sław Bartosik inspektor ZWZ Rze­szów. Więźniów przywieziono do lasu w Lubzinie i tam ich zamor­dowano grzebiąc ofiary w dwóch sąsiednich zbiorowych mogi­łach…”

Akcja AB

Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna, zwana potocznie ,,Akcją AB”  (niem. Außerordentliche Befriedungsaktion – AB) to enigmatycznie brzmiąca nazwa działań niemieckich w 1940 r., mających na celu wyeliminowanie m.in. polskich elit politycznych i osób zaangażowanych w tworzący się ruch oporu. Objęła swym zasięgiem całe terytorium II RP okupowane przez Niemców.

Po raz pierwszy jej nazwa pojawiła się w przemówieniu Hansa Franka 16 maja 1940 roku, a już 30 maja omówił on szczegółowo cel i zadania akcji AB:

- Celem Außerordentliche Befriedungsaktion będzie przyspieszona likwidacja znajdującej się w naszym ręku większości buntowniczych polityków, głoszących opór i innych osobników politycznie podejrzanych, jak również równoczesne położenie kresu tradycyjnej polskiej przestępczości.

Okupant starał się nadać całemu przedsięwzięciu pozory legalności. W dystryktach utworzono nawet policyjne sądy doraźne (niem. Standgericht) pod przewodnictwem miejscowych komendantów SD i policji bezpieczeństwa, które przeprowadzały ,,procesy”, mające stworzyć wrażenie, że egzekucja jest wykonaniem wyroku.

Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna rozpoczęła się falą masowych aresztowań, które przeprowadzone zostały w całym Generalnym Gubernatorstwie już pod koniec marca 1940 r. Eskalacja niemieckich działań miała miejsce w maju i czerwcu 1940 r. Jednym z elementów akcji AB były także masowe deportacje, z których najbardziej znany stał się pierwszy transport, w którym 14 czerwca 1940 r. 728 uwięzionych Polaków zostało przewiezionych z Tarnowa do nowoutworzonego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Deportacje objęły jednak niewielką część aresztowanych osób.

Droga na śmierć

Zgodnie z wytycznymi Gubernatora Hansa Franka więźniowie mieli być likwidowani w najprostszy i najtańszy sposób - po przesłuchaniu należało ich wywieźć w odludne, zalesione miejsce i potajemnie rozstrzelać. Aresztowania w większości miast dystryktu krakowskiego rozpoczęły się 30 maja i trwały aż do września 1940 r. Więźniów przez krótki czas przetrzymywano w miejscowych więzieniach, następnie przewożono ich do większych obiektów, które pełniły funkcję punktów etapowych, z których trafiali do obozu koncentracyjnego lub na miejsce egzekucji. Na terenach dzisiejszego Podkarpacia takim punktem był Zamek w Rzeszowie.

Przetrzymywani w rzeszowskim zamku więźniowie polityczni i osoby podejrzane o działalność konspiracyjną stanowili przekrój społeczeństwa polskiego. Wśród nich byli inżynierowie, żołnierze, rolnicy, kobiety, młodzież szkolna i uczniowie szkół średnich. Niektóre  z nich były zaangażowane w działalność podziemnych organizacji, m.in. Związku Walki Zbrojnej.

Grupa osadzonych osób, które przed aresztowaniem pracowały w przedwojennych zakładach PZL, przemianowanych przez Niemców na Flugmotorenwerke Reishshof GmbH trafiła do rzeszowskiego zamku za sabotowanie procesu produkcyjnego i wspieranie  tworzącego się ruchu oporu. Na terenach zakładu działał zorganizowany ruch oporu, który skupiał się na małej dywersji, kolportażu ulotek, uszkadzaniu narzędzi maszyn. Część pracowników Flugmotorenwerke Reishshof GmbH w tajemnicy produkowało elementy uzbrojenia, wynoszone następnie na zewnątrz i przekazywano je warsztatom naprawczym ZWZ.

Wśród osadzonych najprawdopodobniej był również mjr Władysław Bartosik ps. „Broda”, organizator i pierwszy inspektor Inspektoratu Związku Walki Zbrojnej Rzeszów,  aresztowany  26 kwietnia 1940 r., a następnie przesłuchiwany i torturowany w więzieniu na Zamku w Rzeszowie. Najprawdopodobniej również został rozstrzelany 27 czerwca.

Egzekucja

26 czerwca 1940 r. na korytarze rzeszowskiego zamku wyprowadzono grupę około 40 osób, którym odczytano wyrok – karę śmierci przez rozstrzelanie. Jeden z naocznych świadków  Stanisław Jakimowicz tak zapamiętał tę chwilę:

- 26 czerwca 1940 r. ok. godziny 21 do celi weszło kilku Niemców. Wyczytali 12 nazwisk więźniów, kazali im zabrać swoje rzeczy i wyjść na korytarz. Niemcy wchodzili także do innych cel. Wszyscy zebrani zostali skazani na karę śmierci. Przez całą noc słyszałem głośne modlitwy, pieśni patriotyczne i religijne śpiewane przez więźniów. Dochodziły również z drugiego piętra głosy skazanych na śmierć kobiet, ich płacz i wołania. Rano ok. godziny trzeciej usłyszałem na korytarzu ruch i wyprowadzanie więźniów. 

Stanisław Piwiński, który w tym czasie również przebywał w więzieniu wspominał:

- Około godziny 21 na korytarzu więziennym słychać głośne komendy i rozkazy, po chwili otwierają się drzwi w celi nr 43, w której przebywam i słyszę głośny krzyk ACHTUNG!. Wszyscy, a było nas 37 więźniów stajemy w dwuszeregu na baczność. Wyczytują nazwiska i wywołują na korytarz stawiając twarzą do ściany (…) pozostali w celi stoimy bladzi, zdenerwowani i niepewni co będzie dalej. Za chwilę podają krótkie zdanie po niemiecku (tłumaczone na polski): Za wrogą działalność przeciw Niemcom jesteście skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie. Po odczytaniu wyroku mężczyźni zostali umieszczeni w celi nr 48, a kobiety w celi na drugim piętrze. Przez całą noc w celi śmierci rozbrzmiewał hymn narodowy, pieśni religijne i wojskowe. O godz. 4 rano 27 czerwca samochody policyjne ustawiły się na podwórzu więziennym, zakutych w kajdany więźniów wyprowadzono do samochodów - była to ich ostatnia droga. Rozstrzelano ich w lesie pod Dębicą - w Lubzinie…

Inni świadkowie wspominali, że wszyscy aresztowani zostali wyprowadzeni boso i w samej bieliźnie. Rzeczy osobiste więźniów usunięto z cel  i zdeponowano w więziennej kancelarii. Dwie kobiety – Laura  Kawecka i Zofia Pisula zostały zastrzelone jeszcze w Rzeszowie, tuż obok zakładów lotniczych Flugmotorenwerke Reishshof GmbH. Pozostali więźniowie w ciężarówkach zostali przewiezieni do Lubziny i tam rozpoczęła się egzekucja, która wg świadków trwała do ok. ósmej rano.

Zwłoki  bezładnie wrzucono do dwóch dołów, przyciśnięto drewnianymi drągami i zasypano ziemią. O ile czas i miejsce wykonania tej masowej egzekucji nie budzą wątpliwości, to niejasności pojawiają się w kilku kwestiach: ustaleniu, czy była to jedna większa, czy dwie mniejsze egzekucje, kto jest odpowiedzialny za wykonanie ,,wyroku” oraz najważniejsze - ustaleniu tożsamości wszystkich więźniów rozstrzelanych w Lubzinie.

Po wojnie

Wyjaśnieniem zbrodni w lubzińskim lesie, już po zakończeniu II wojny światowej, zajęła się Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Rzeszowie (OKBZHwR). Jej celem było ustalenie pełnej listy osób zamordowanych, ustalenie przebiegu egzekucji oraz odnalezienie i postawienie zarzutów niemieckim funkcjonariuszom odpowiedzialnym za tę zbrodnię.

W trakcie prowadzenia działań Komisja ustaliła jednostkę, która w tym czasie stacjonowała w Rzeszowie. Był to Batalion Policji nr 45, który od stycznia do lata 1940 r. przebywał w dzisiejszej stolicy Podkarpacia. Dzięki zeznaniom świadków z dużym prawdopodobieństwem ustalono także tożsamość kilku funkcjonariuszy, którzy uczestniczyli w egzekucji. Byli to Ernst Seger, Willy Kleischmann, Emil Dietrich i Max Dreml. Wnioski o ściganie i ukaranie odpowiedzialnych za masakrę w Lubzinie zostały wystosowane do Centrali Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, jednak zarówno  zgłoszenia OKBZHwR jak i Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie nie przyniosły skutku i w 2010 r. zostały umorzone.

Do dziś nie jest znana nie tylko pełna lista zamordowanych, nie wiadomo nawet dokładnie ile osób zostało rozstrzelanych 27 czerwca 1940 r. Źródła podają 83 lub 104 rozstrzelane osoby. Ustalone zostały personalia 43 osób.

Osiemnaście lat po egzekucji, 7 lipca 1958 r. odbyła się ekshumacja szczątków złożonych w masowych grobach. Wydobyto z ziemi 100 czaszek i szczątki ludzkie, które złożono w 10 trumnach, a następnie przewieziono do Dębicy i tam pochowano na cmentarzu wojskowym. W kwaterze, gdzie spoczywają doczesne szczątki żołnierzy i członków ruchu oporu poległych w trakcie II wojny światowej znajduje pomnik, na którym umieszczono tablicę zawierającą 39 nazwisk i informację o 61 nieznanych osobach.

Pamięć o zamordowanych w lubzińskim lesie nadal jest pielęgnowana. Dziś w miejscu, gdzie znajdowały się masowe groby stoi czarny żelazny krzyż z metalowym wizerunkiem Chrystusa i pamiątkową tabliczką, obok którego wzniesiono betonowy obelisk z marmurową tablicą, na szczycie którego umieszczono głaz. Co roku w czerwcu odbywa się tam uroczystość patriotyczna, której celem jest uczczenie pamięci zabitych tam patriotów i przekazanie następnym pokoleniom wiedzy na temat tragicznego 27 czerwca 1940 roku.

Piotr Mleczko

Tekst ukazał się w numerze 5-6/2018 "Podkarpackiej Historii"


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama