Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 07:01
Reklama

2.05.1915. Początek ofensywy gorlickiej.

2.05.1915. Początek ofensywy gorlickiej.

Generał pułkownik Franz Conrad von Hoetzendorf, szef sztabu generalnego armii austro-węgierskiej, od dawna wpatrywał się w mapy Karpat. W tym miejscu upatrywał szansy na zdobycie inicjatywy militarnej i wyparcie Rosjan z terenu Galicji.  2 maja 1915 roku spod Gorlic ruszyło wielkie natarcie, zaczęła się jedna z największych batalii Wielkiej Wojny.

Sytuacja na froncie wschodnim w toczącej się od miesięcy wojnie światowej daleka była od pierwotnych planów. Niepokojące dla państw centralnych wydarzenia miały miejsce niemal od pierwszych tygodni walk. O ile działania na północy przynosiły efekty, o tyle dramatyczna stawała się sytuacja na południu. Silne uderzenia armii rosyjskiej w Galicji zmusiły Austriaków do odwrotu. Już 3 września 1914 roku Rosjanie zajęli Lwów, siły austro-węgierskie zmuszone zostały do odwrotu za San. Padały kolejne miejscowości: 21 września żołnierze rosyjscy wkroczyli do Rzeszowa. Musieli go co prawda opuścić po kilkunastu dniach, ale kolejna ofensywa na przełomie października i listopada znów pozwoliła Rosjanom na odzyskanie inicjatywy. Ich wojska, przełamując opór przeciwnika, dotarły na przedpola Krakowa. Praktycznie cała Galicja została oczyszczona z jednostek austro-węgierskich. W marcu padł jeden z ostatnich bastionów – twierdza Przemyśl.

Front grzbietem Karpat

Rosjanie poczuli się pewni siebie, wydawało im się, że zdobycze są trwałe. Linia frontu ukształtowała się wzdłuż linii Tarnów-Gorlice, biegła grzbietem Karpat. Przystąpiono energicznie do tworzenia nowej lub reorganizacji starej administracji. Gubernatorem Galicji został Gieorgij Bobrinskij, któremu podlegały cztery gubernie: czerniowiecka, tarnopolska, lwowska i przemyska. Wczesną wiosną Rosjanie rozpoczęli kolejne działania. Ich celem miało być przebicie się przez Karpaty na Węgry. Dla CK monarchii oznaczało to śmiertelne niebezpieczeństwo. Hoetzendorfowi udało się wreszcie przekonać Niemców do kontrofensywy, sami Austriacy byli za słabi do podejmowania takich działań.

Po półrocznej wojnie pozycyjnej, siły państw centralnych przystąpiły do zdecydowanych działań. Niemcy skierowali w rejon Gorlic osiem dywizji (dwa razy więcej niż prosili ich sojusznicy), wśród nich elitarny korpus gwardii pruskiej. Główne uderzenie wykonywane przez siły 11 armii miało iść pomiędzy Ropiennicą Ruską a Rzepiennikiem Strzyżewskim, 4 armia szła z Zakliczyna na Jodłówkę i Tuchów, X korpus 3 armii rozpoczynał atak z Magury Małastowskiej. Na tym etapie przygotowań skoncentrowano ponad 200 tysięcy żołnierzy. Jednocześnie przygotowano niespotykane dotychczas ilości artylerii i broni ciężkiej. Łącznie 1100 dział i moździerzy. Osłabieni i pozbawieni rezerw Rosjanie mogli w tym momencie wystawić jedynie ok. 80 tysięcy żołnierzy i 200 dział. Pewnym wsparciem były tylko rozbudowane umocnienia polowe.

Sygnał do natarcia

2 maja 1915 roku. O godzinie 6 rano rozpoczyna się piekielne przygotowanie artyleryjskie. Przez cztery godziny ponad tysiąc dział ostrzeliwuje pozycje rosyjskie. O godzinie 10 rusza do boju piechota, wśród nich 12 dywizja „krakowska”, składająca się w znakomitej większości z Polaków. Polacy atakują wzgórze Pustki w Łużnej, walki są szczególnie zacięte. Opór Rosjan zostaje przełamany w ataku na bagnety, kosztem 900 poległych.

Inne atakujące jednostki także przedzierają się w ciężkich bojach. Okazuje się, że wcześniejsza nawała ogniowa nie wszędzie przyniosła oczekiwane efekty. Do samych Gorlic wdzierała się piechota XLI korpusu. Doszło do ciężkich starć na miejscowym cmentarzu i walk ulicznych. 11 dywizja bawarska atakująca dolinę Sękówki osiągnęła zamierzone pozycje dopiero wieczorem, podobne problemy miała 119 dywizja. Bilans pierwszego dnia walk to przełamanie przez Niemców i Austriaków pierwszej linii obrony, 17 tysięcy rannych i zabitych Rosjan, drugie tyle wziętych do niewoli. Po stronie państw centralnych padło ok. 8 tysięcy ludzi.

3 maja pod naporem atakujących padają kolejne miejscowości: Zagórzany, Kobylanka, Libusza, Lipinki, trwa szturm Biecza. Dowodzący siłami rosyjskimi bułgarski generał Radko Dimitrijew desperacko usiłuje powstrzymać nieprzyjaciela. III korpus kaukaski ma przejściowe sukcesy, rozbija kilka niemieckich batalionów w okolicach Cieklina. Ostatecznie jednak atakujący przełamują drugą i trzecią linię rosyjskiej obrony. Próby Rosjan, by utrzymać się za wszelką cenę na linii Wisłoki nie przynoszą efektów. 5 maja Niemcy są już w Żmigrodzie, trwa natarcie na Jasło.

Rosyjski odwrót

Kolejne dni to totalny odwrót Rosjan, którzy oddają kolejne miejscowości: Jasło, Tarnów, Krosno. Od początku ofensywy bombardowany jest leżący 80 km od pierwotnej linii frontu Rzeszów. Pierwsze bomby spadają już 2 maja na most kolejowy. 7 maja, gdy wiadomo już, że Rosjanie są w pełnym odwrocie następuje zmasowany atak lotnictwa. 40 bomb spada m.in. na targowicę i ul. Mickiewicza. Są ofiary śmiertelne wśród cywilów. Rosyjska administracja wraz z grupą polskich współpracowników opuszcza miasto. Ostatnie rosyjskie jednostki wysadzają 11 maja most na Wisłoku i wiadukt nad torami kolejowymi. Powracają do Rzeszowa rządy austro-węgierskie, trwa polowanie na rzeczywistych i domniemanych kolaborantów.

Do 15 maja Rosjanie wycofują się na linię Nowe Miasto, Sandomierz, Przemyśl i Stryj. Szacuje się, że do tego momentu do niewoli trafia co najmniej 140 tysięcy żołnierzy rosyjskich. W ręce Niemców i Austriaków dostaje się ok. 100 dział (połowa pierwotnej liczby) i 300 ciężkich karabinów maszynowych. Ofensywa, mimo oporu, trwa dalej, padają kolejne miejscowości. W ręce nacierających dostaje się zaciekle broniony przez krótki czas Jarosław, końcem maja Niemcy i Austriacy są już pod Przemyślem, który mimo świetnych fortyfikacji skapituluje już 3 czerwca.

2 miliony ofiar

Symbolicznym końcem kampanii, której celem było wyparcie Rosjan z Galicji, jest wkroczenie 21 czerwca do Lwowa jednostek generała Eduarda Freiherra von Boehm-Ermolli. Straty po obu stronach są ogromne. Szacuje się, że po stronie nacierających, w czasie całej kampanii karpacko-galicyjskiej zabitych i rannych zostało ok. 800 tysięcy żołnierzy. Straty Rosjan to, łącznie z wziętymi do niewoli, 1,2 mln ludzi. Byłą to praktycznie największa klęska Rosjan w tej wojnie światowej, która pogłębiła jeszcze bardziej demoralizację armii i była początkiem fermentu który doprowadził do wydarzeń rewolucyjnych w 1917 roku. O dramatycznych wydarzeniach sprzed prawie stu lat przypominają do dzisiaj mogiły żołnierskie rozsiane na obecnym Podkarpaciu. Na zachowanych tabliczkach nagrobnych często można odczytać polskobrzmiące nazwiska.

Gorlicką bitwę często później porównywano do bitwy pod Verdun. Na pewno skala strat w ludziach była porównywalna, ale były to działania o różnych charakterze. Pod Verdun toczyła się mordercza i wyniszczająca bitwa pozycyjna. Gorlice zaś przyniosły szybką ofensywę, która doprowadziła do całkowitego wyparcia Rosjan z terenów Austro-Węgier zajętych w pierwszej fazie wojny. Carskie wojska nigdy tu już nie powróciły. Front wschodni przesunął się w głąb imperium rosyjskiego. Kampania była wielkim triumfem Franza Conrada von Hoetzendorfa, który w następnym roku doczekał się nominacji na feldmarszałka, a w opinii historyków wojskowości miana najwybitniejszego stratega I wojny światowej.

Szymon Jakubowski

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
tubylec 02.05.2021 20:30
"Ropiennica Ruska" nosiła nazwę Ropica Ruska - obecnie to Ropica Górna

Reklama