Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 07:18
Reklama

Izabela Lubomirska - księżna z własnej bajki

Niewielka wzrostem (maskowała tę niedoskonałość butami na wysokich obcasach), za to w charakterystycznych dla osiemnastego stulecia wysokich perukach, była jedną z najbardziej wpływowych dam Rzeczypospolitej. Żyła w tak odrealnionym i bajkowym świecie, że kiedy przyszło jej spotkać się z przedstawicielami swoich poddanych skarżących się na nieurodzaj i martwiących o chleb na domowym stole, wedle krążącej po Łańcucie anegdoty, księżna miała odpowiedzieć beztrosko, że..."ona by tam same bułki jadła (!)". To księżna marszałkowa Izabela Lubomirska.
Izabela Lubomirska - księżna z własnej bajki
Izabela Lubomirska. Repr. Arkadiusz Bednarczyk.

   Odznaczała się nasza księżna silnym charakterem. Była złośliwa, a jeśli już ktoś zalazł jej za skórę mógł spodziewać się wyszukanej zemsty; Lubomirska była także niebywale zazdrosna.

Afera trucicielska

    Kiedy w Warszawie organizowano przepiękny bal na którym miała zabłysnąć inna urocza dama Izabela Branicka, Lubomirska przez parę dni przetrzymywała jej krawca, bo to ona, a nie Branicka, miała olśnić swoją kreacją balowych gości. W dzieciństwie kochała się w swoim kuzynie - Stanisławie Poniatowskim, późniejszym królu Rzeczypospolitej. Król Staś nie zważał jednak na swoją cwaną kuzynkę. Izabela za to „odrzucenie” chyba już na zawsze zachowała w sercu nienawiść do swojego kuzyna... Wkrótce nadarzyła się doskonała okazja do zemsty. Żona pewnego oficera chciała skłócić króla i Czartoryskich i poprzez swojego kamerdynera poinformowała, iż brat naszej księżnej, Adam Czartoryski zlecił jej otruć Najjaśniejszego Pana, pokazując nawet narzędzie domniemanej zbrodni – fiolkę z trucizną. Monarcha nie uwierzył, więc oficerowa udała się do księcia Adama, informując go, że to król szykuje na niego zamach. Czartoryski, podżegany jeszcze przez swoją siostrę Izabelę Lubomirską, oskarżył publicznie króla o zamach na swoje życie. O aferze rozpisywano się szeroko w europejskich gazetach. Ostatecznie oficerowa Dogrumowa za oszczerstwo została skazana na dożywocie w twierdzy gdańskiej (uwolniona później przez Prusaków), a cała sprawa pogłębiła animozje między obozem Czartoryskich i królem.

Wpływowi znajomi i murzyn Ambroży

    Lubująca się w błękitnych sukniach, od których zwano ją „błękitną markizą” księżna marszałkowa była posiadaczką Wilanowa, pałacu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, Wiśnicza, Przeworska i Łańcuta. Utrzymywała kontakty towarzyskie z cesarzową Marią Teresą, królową Marią Antoniną, Talleyrandem; w Karlsbadzie spotkała się z Goethem. Na zamku łańcuckim gościła Tadeusza Kościuszkę, uczonego astronoma Jana Śniadeckiego, pojawił się tu późniejszy francuski król Ludwik XVIII, a nawet francuski biskup Ludwik de Sabran - spowiednik Marii Antoniny i inni. Księżna zatrudniała znakomitych artystów - architektów i malarzy. Pałac łańcucki wzbogacił się m.in. o teatr dworski, galerię rzeźb mieszczącą bezcenne dzieła sztuki starożytnej, które dzięki ówczesnym odkryciom archeologicznym księżna zakupiła do swej kolekcji. Dla Lubomirskiej wzniesiono Oranżerię w parku zamkowym. Księżna kochała wszystko co francuskie włącznie z francuską mową, uznając język polski za mowę niewykształconego plebsu – żartowano nawet, że swoją garderobę woziła do francuskich pralni. Na dworze księżnej prawdziwą atrakcją był lokaj Ambroży – Murzyn, którego księżna przywiozła ze swoich podróży. W tzw. Domu Szwajcarskim w Łańcucie - przy zbiegu ulic S. Moniuszki i T. Kościuszki wystawionym w XIX w. przez księżną marszałkową Izabelę Czartoryską-Lubomirską zamieszkał nadworny architekt łańcuckiej arystokratki Fryderyk Bauman, a także krewni samego Fryderyka Chopina.

Mały książę

    Z małżeństwa z księciem marszałkiem, które nasza bohaterka zawrzeć miała z rozsądku doczekała się czterech córek, ale ciągle marzyła o synu. Jedna z anegdot mówi, iż podczas wizyty w Równem u Józefa i Ludwiki Lubomirskich (swoich krewnych ze strony męża) zobaczyła malutkiego, ślicznego chłopca, syna gospodarzy, jak spał słodko w łóżeczku. Ukryła go, a następnie przywiozła do Łańcuta. Był to Henryk Lubomirski. W rzeczywistości chłopiec pojawił się na dworze księżnej w 1783 roku gdy miał sześć lat. Towarzysząc jej w podróżach po Europie, zasłynął jako cudowne dziecko, nie tyle ze względu na uzdolnienia, co wyjątkową urodę. Był portretowany przez wielu artystów. Podczas pobytu w Rzymie księżna zamawiała jego podobizny u Angeliki Kauffmann czy Antonio Canovy. W Paryżu portretowała księcia Elisabeth Vigee-Lebrun. Ten ostatni portret miał ponoć sam książę zobaczyć już w okresie dojrzałym jak wisiał w prywatnym apartamencie cara rosyjskiego Mikołaja.

    W Łańcucie, w Sali Kolumnowej pałacu zachowała się rzeźba wspomnianego już włoskiego klasycysty, Antonio Canovy, który ukazał chłopca jako Amora. To jeden z cenniejszych zamkowych eksponatów ocalałych przed wywiezieniem. Wśród prywatnych nauczycieli księcia był włoski pijar Scipione Piattoli, sekretarz samego króla Stanisława Poniatowskiego, współtwórca konstytucji 3 Maja. Lubomirska kupiła dla ulubieńca rozległe dobra przeworskie; ożeniła go również – niestety z brzydką i kapryśną Teresą Czartoryską, córką stolnika litewskiego Józefa Klemensa. W tym pałacyku w przeworsku książę Henryk w późniejszych latach organizował tzw. soboty przeworskie na które zapraszał gubernatora Galicji i Lodomerii Augusta von Lobkowitza (znanego za pobłażliwy stosunek do powstania listopadowego) czy księcia Ferdynanda d'Este.

Tajemnica metalowej trumny

    Nasza księżna zmarła w Wiedniu 25 listopada 1816 roku, a zamek na mocy rodowych działów przejął Alfred Potocki syn córki księżnej Izabelli – Julii. W 1885 roku drugi ordynat łańcucki hrabia Alfred II Potocki sprowadził z Wiednia urnę z prochami swojej prababki... Jednak i po śmierci nasza księżna nie zaznała spokoju. Przez wiele bowiem lat uważano, iż księżna pochowana była gdzie indziej niż w rzeczywistości... W krypcie Lubomirskich i Potockich kościoła farnego w Łańcucie w jednej z komór grobowych znajdowała się metalowa trumna, wspierająca się na lwich łapach, którą przez lata uważano za miejsce pochówku Izabelli Lubomirskiej. Zresztą napis umieszczony na niej wyraźnie mówił, że to właśnie tutaj spoczywają szczątki księżnej. Tymczasem kiedy w związku z pochówkiem sprowadzonych z Lozanny członków rodu Potockich dokładnie zbadano kościelną kryptę i przygotowano ją do ekspozycji, za tą trumną odkryto tajemniczą puszkę z urną na której Wrzesław Żurawski, architekt z Łańcuta, biorący udział w pracach przy przygotowaniu krypt do ekspozycji, odkrył tabliczkę z łacińskim napisem: „Domina Isabella Principessa, Vidua Lubomirska nata Principessa Czartoryska aetatis Annorum LXXXIII obiit d X X V Mensis novembris anno MDCCCXVI”, który jednoznacznie wskazuje na to, że to właśnie w tej urnie spoczywają prochy księżnej Czartoryskiej-Lubomirskiej zmarłej w listopadzie 1816 roku. Czyje więc prochy kryje przypisywana wcześniej księżnej Lubomirskiej metalowa trumna?

Arkadiusz Bednarczyk

Wybrana bibliografia: Z.Kossakowska-Szanajca, B.Majewska-Maszkowska, Zamek w Łańcucie, Warszawa 1964; B. Majewska-Maszkowska, Mecenat artystyczny Izabelli z Czartoryskich Lubomirskiej (1736–1816), Wrocław 1976; Polski Słownik Biograficzny; Ossolineum.Wrocław; T.Bagińska-Żurawska, M.Paterak, Rodowe Mauzoleum Potockich w Łańcucie, Spotkania z Zabytkami nr 11/2008;T.Grzybkowska, Rzeźba H.Lubomirskiego dłuta A.Canovy w Łańcucie, Materiały Muzeum Wnętrz Zamkowych w Pszczynie, tom VII, 1992 r.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama