Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 21:51
Reklama

Wielki pożar Przeworska 1930

Wielki pożar Przeworska 1930

    Pierwszym, który zauważył ogień miał być posterunkowy Franciszek Piasek. On zaalarmował miejscową straż pożarną. Katastrofalny pożar Przeworska który wybuchł o północy z 25 na 26 kwietnia 1930 roku był największym kataklizmem, jaki dotknął to miasto w okresie międzywojennym.

     

W następnych dniach o pożarze, który szczególnie dotknął północną pierzeję tutejszego rynku, rozpisywały się krajowe i polonijne nawet gazety. - W dzielnicy żydowskiej spłonęło doszczętnie 45 domów. Przerażeni mieszkańcy zdołali w bieliźnie tylko ujść życiem – donosił krakowski „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, największy wówczas dziennik w kraju. Jego korespondent informował, że rozprzestrzeniający się z ogromną szybkością pożar wybuchł w domu Sary Wein. Ukazujący się w Nowym Jorku „Przegląd Tygodniowy” w iście sensacyjny sposób, z wyraźną przesadą donosił na pierwszej stronie wielkimi literami: 43 Domy Mieszkalne Spłonęły! Pożar w Polsce Pozbawił Dachu 700 Osób. Ogień wszczął się od świec zapalonych w Synagodze Przeworskiej, błędnie informując, iż do pożaru doszło w czasie nabożeństwa, w żydowskiej świątyni, tymczasem zaprószenie ognia miało miejsce na posesji sąsiadującej z bożnicą.

 

   

Szybko okazało się, że miejscowa straż pożarna, wsparta strażą z cukrowni nie jest w stanie sobie poradzić z rozprzestrzeniającym się błyskawicznie ogniem. Nad ranem dojechały kolejne wozy z Łańcuta, Jarosławia, Przemyśla i Rzeszowa, którym udało się opanować żywioł.  Do ratowania ludzi i dobytku zaangażowano kompanię wojska. Na miejsce szybko wraz z  podwładnymi przybył wojewoda lwowski Wojciech Gołuchowski, który nakazał wypłacić najbardziej poszkodowanych kwotę 8 tysięcy złotych.

 

   Oficjalne dane cytowane przez prasę mówiły o 13 zniszczonych, murowanych domach w rynku i 30 dalszych zabudowaniach w sąsiedztwie. Liczbę poszkodowanych szacowano na ponad 300 osób, głównie Żydów, straty na niebagatelną wówczas kwotę nawet 500 tysięcy złotych. O ile nieruchomości były ubezpieczone, o tyle największe szkody ogień poczynił w zgromadzonych towarach.  Spłonęły m.in. dwa wagony pszenicy i żyta w składzie Spiglena.

   

Pożar był ogromnym ciosem dla miasta, dotkniętego jak wiele innych, światowym kryzysem gospodarczym. Szczególnie ucierpiała żydowska biedota. Część mieszkańców wyznania mojżeszowego zdecydowała się na  opuszczenie Przeworska, miejscowa szkoła zanotowała w swej kronice, że naukę przerwała część żydowskich dzieci.

 

    Władze miasta szybko wyciągnęły wnioski z dramatu. Jasne było, że zawiodła ochrona przeciwpożarowa. W czasie pożaru brakowało np. wody do gaszenia ognia, którą ściągano z odległej Mleczki, nie było odpowiedniego sprzętu ratowniczego. Stąd też już w następnym roku, w marcu, radni uchwalili rozpoczęcie budowy wieży wodnej z rurociągami i hydrantami, która miała zapobiec podobnym niespodziankom w przyszłości.

(PP)

fot. archiwum Urzędu Miasta Przeworska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama