Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 17:46
Reklama

1937. Książę Kentu Jerzy w Łańcucie.

1937. Książę Kentu Jerzy w Łańcucie.
Książę Jerzy podczas fotografowania w parku przed zamkiem łańcuckim. Towarzyszą mu m.in.: małżonka Marina, Roman Antoni Potocki, Benedykt Władysław Tyszkiewicz i Maria Helena Potocka.

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na przełomie lipca i sierpnia 1937 roku przez tydzień bawił w Polsce książe Kentu Jerzy wraz ze swą małżonką, grecką księżniczką Mariną. Ten 35-letni wówczas arystokrata był czwartym synem króla Wielkiej Brytanii Jerzego V i królowej Marii de Teck. W czasie tygodniowego pobytu w naszym kraju książęca para zwiedziła Katowice oraz Kraków i pięć dni spędziła w Łańcucie w posiadłości Alfreda Potockiego.

Popularny, ilustrowany tygodnik"Światowid" tak opisywał wizytę księcia w Łańcucie (pisownia oryginalna):

- "Po krótkim pobycie w Katowicach i Krakowie Księstwo Kentu wyjechali koleją do Łańcuta w odwiedziny do Ordynata Alfreda hr. Potockiego. Wysiadających z salonki gości powitał gospodarz w salonie recepcyjnym, poczem udano się powozem i autami do zamku. Księstwo Kentu jechali powozem, zaprzężonym w cztery konie i powożonym przez dwóch woźniców, inni goście samochodami.  Na zaproszenie Ordynata oprócz Ks. Kentu przybyli do Łańcuta także: min. Beck z Małżonką, hr. Jerzy Potocki, ambasador R. P. w Waszyngtonie, woj. lwowski dr Biłyk, pp. Koziełł-Poklewscy, hr. Józef Potocki, hr. Adam Potocki, hr. Roman Potocki z Korca z Małżonką, ks. Eugenjusz Lubomirski z Małżonką z Chodorowa, ks. Czartoryscy z Pełkini, hr. Benedykt Tyszkiewicz, ks. Lichtenstein, płk. Morawski, p. Aweling i in. Po podwieczorku Ks. Kentu udali się na spacer, zaś płk. Morawski, ks. Lichtenstein i hr. Roman Potocki na podjazd na rogacze. Wieczorem na cześć Ks. Kentu odbył się obiad. Sala jadalna tonęła w kwiatach. W drugim dniu pobytu w Łańcucie Dostojni Goście angielscy udali się w godzinach rannych na spacer po ulicach miasteczka. Po śniadaniu Ks. Kentu w towarzystwie gospodarza i innych gości wyruszyli samochodami do lasu w Dąbrówkach. Zwiedzono także słynną stadninę hr. Potockich w Albigowej i ogrody zamkowe. Przy tej sposobności za zgodą Ks. Maryny nazwano jeden z kwiatów, a mianowicie odmianę gloksynji, wyhodowaną w ogrodach łańcuckich imieniem księżnej angielskiej. Ks. Kentu zabawili w Łańcucie do piątku, poczem odjechali do Jugosławji".

(s)
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama