Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 19:53
Reklama

Jak chłop Filip „puścił bąka” przy cesarzu Franciszku i sprytnie z tego wybrnął

Jak chłop Filip „puścił bąka” przy cesarzu Franciszku i sprytnie z tego wybrnął

Według starej jasielskiej legendy przez Warzyce przejeźdżał niegdyś w drodze na manewry sam Miłościwie Panujący Cesarz Franciszek Józef. Po drodze natrafił na pracującego w polu chłopa Filipa. Ten z wrażenia na widok monarchy miał „puścić bąka”. Ratując skórę oznajmił wzburzonemu Franciszkowi Józefowi, że właśnie w ten sposób „wypycha z siebie chamstwo”. Chłop otrzymać miał za to tytuł szlachecki. Tę legendę upamiętniać ma stara kapliczka zawieszona na dębie w Warzycach.

   Jeżeli w owym ludowym podaniu jest chociaż ziarno prawdy to taka historia mogła mieć miejsce we wześniu 1900 roku, gdy rzeczywiście w okolicach Jasła przebywał Franciszek Józef uczestnicząc w organizowanych tu wielkich manewrach wojskowych (tekst o manewrach znajdziesz tu). Z tym wydarzeniem ma się łączyć mała, drewniana kapliczka z wizerunkiem Jezusa Chrystusa wisząca na starym debie rosnącym na końcu Warzyc przy drodze w kierunku Lubli.

  A całą historia – jeżeli wierzyć przekazom – miała wyglądać tak. Franciszek Józef jadąc z orszakiem zauważył pracującego w polu chłopa. Czy ze zwykłej ciekawości czy też pytając o drogę zaczął z nim rozmowę. Miał zapytać chłopa dlaczego ma siwe włosy, a za to czarne wąsy. Chłop odparł: „bo wąsy są 20 lat młodsze od włosów”. Monarcha miał wybuchnąć śmiechem i zdecydować o nadaniu rozmówcy tytułu szlacheckiego.

   Cesarz unosił już szablę, by pasować Filipa (bo tak się ów nazywał) na szlachcica, gdy ten przejęty, czy też wręcz przestraszony cesarsko-królewskim majestatem po prostu „puścił bąka”. Franciszek oniemiał ze wzburzenia. „Chłopie coś ty zrobił!” – miał zakrzyknąć czując wokół niemiły zapach. Zdębiały ze strachu chłop nie stracił jednak głowy i rezolutnie szybko odparł: „Wypchałem z siebie Panie całe chamstwo” Cesarz zadowolony z odpowiedzi dokończył improwizowanej ceremonii nadania tytułu szlacheckiego. Uhonorowany przed władcę chłop miał się stać protoplastą rodu Filipów, którego przedstawiciele noszący to nazwisko nadal żyją w okolicach.

   Ta opowiastka jednocześnie pokazuje w jaki sposób w galicyjskiej tradycji ludowej zachowała się postać Franciszka Józefa – dobrotliwego, sprawiedliwego władcy, nie stroniącego od kontaktów ze swymi poddanymi, nawet niskiego stanu. Powszechnie to jego właśnie uważano za osobę, która zniosła pańszczyznę (co akurat nie jest prawdą, gdyż niedługo przed objęciem tronu przez Franciszka uczynił to jego wuj i poprzednik na cesarskim tronie Ferdynand) i przynała Galicji szeroką autonomię, dzięki czemu zabór austriacki uznanawany jest za stokroć łagodniejszy dla Polaków niż rosyjski czy niemiecki.

   Z kapliczką Jezusa, która w Warzycach wisi od niepamiętnych lat (na pewno pojawiła się w tym miejscu jeszcze długo przed I wojną światową) wiąże się jeszcze kilka innych legend. Według jednej z nich bogatemu panu przejeźdżającemu przez te okolice zepsuło się koło w powozie. W naprawie pomógł mu biedny chłop z okolicy, za co został szczodrze wynagrodzony. Dziękując za hojne wsparcie miał posadzić wtym miejscu dąb. Inna opowieść z tym związana dotyczy wydarzenia z czasów I wojny światowej, gdy pod rosnącym drzewem Niemcy mieli rozstrzelać oskarżoną o jakiś występek kobietę z dziećmi. Od tamtej pory przechodzący w pobliżu dębu słyszeli ponoć lamenty i płacz mordowanych, które ucichły dopiero po zawieszeniu kapliczki.

PP


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
seczytam 20.04.2020 17:52
>przed objęciem tronu przez Franciszka uczynił to jego wuj i poprzednik na cesarskim tronie Ferdynand< Brat ojca to stryj, a nie wuj - warto chociaż w tekstach historycznych nie robić tego błędu.

Reklama