Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 15:58
Reklama

Wyszehrad 1339. Początek polskiego marszu na Wschód.

Wyszehrad 1339. Początek polskiego marszu na Wschód.
Od lewej Kazimierz Wielki i Jerzy Trojdenowicz

    9 lipca 1339 to jedna z prawdopodobnych dat zjazdu wyszehradzkiego, który miał ogromne znaczenie dla polityki Królestwa Polskiego na kolejnych kilkaset lat. Na jego mocy Kazimierz Wielki stawiał się spadkobiercą Rusi Halickiej w przypadku bezpotomnej śmierci tamtejszego księcia. Bez tamtego, nieco zapomnianego traktatu, być może w granicach Polski nie byłoby Sanoka, Przemyśla i wielu innych miast.

    Gdy w kwietniu 1340 roku na skutek spisku możnych zginął halicki książe Jerzy Bolesław Trojdenowicz, król Kazimierz Wielki nie wahał się długo z interwencją w sąsiednim państwie. Na mocy postanowień II zjazdu wyszehradzkiego Ruś Czerwona – jak wówczas określano te tereny – stanowiła jego spadek. W „masie spadkowej” znajdowały się m.in. znaczące grody jak Przemyśl, Sanok, Lwów. Rozstrzygnięcia, które zapadły w pierwszej połowie XIV wieku, na czterysta lat uregulowały kwestie terytorialne w tej części Europy, zaś obecne Podkarpacie na trwale związały się z Polską.

Dwa zjazdy wyszehradzkie

    Zanim jednak król Kazimierz Wielki na czele swych zastępów mógł w majestacie ówczesnego prawa międzynarodowego wkroczyć na Ruś musiał nastąpić szereg zdarzeń, który sankcjonowałyby jego działania. Nieco zapomnianymi, chociaż niezwykle istotnymi- z punktu widzenia późniejszego rozwoju sytuacji, były dwa zjazdy w węgierskim Wyszehradzie. Swego rodzaju konferencje głównych ówczesnych „graczy” w Europie środkowo-wschodniej, mające na celu  rozwiązanie spornych kwestii i ustalenie w tej części Europy politycznej równowagi.

  Pierwszy zjazd wyszehradzki, na którym zjawili się Kazimierz Wielki, król czeski Jan Luksemburczyk oraz władca Węgier Karol Andegaweński, miał miejsce w listopadzie 1335 roku. Jego celem było wyjaśnienie spornych kwestii między Kazimierzem i Janem (roszczącym sobie prawa do polskiej korony) oraz wyjaśnienie kwestii przynależności Pomorza, zajętego niemal trzydzieści lat wcześniej przez Krzyżaków. Na spotkaniu monarchów ustalono, że Zakon Krzyżacki może zatrzymać w swoim osiadaniu Pomorze i Ziemię Chełmińską, musi natomiast zwrócić Polsce Kujawy i Ziemię Dobrzyńską. Udało się zawrzeć także porozumienie w sprawie korony polskiej, o w zasadzie ostatecznie kończyło proces jednoczenia ziem polskich. Jan Luksemburczyk zrezygnował ze swych roszczeń w zamian zadowalając się rekompensatą finansową w niebagatelnej wysokości 2000 kop groszy praskich. Zawarty został także antyhabsburski sojusz Polski,  Czech i Węgier.

    Z punktu widzenia mieszkańców obecnego Podkarpacia znacznie większe miał drugi zjazd monarchów, który odbył się w 1338 lub 1339 roku (zdania historyków co do dokładnej daty są podzielone). Tym razem dyskutowano m.in. o zachowaniu czeskiego stanu posiadania na Śląsku i Mazowszu oraz przyszłości Rusi. W zamian za uznanie racji Jana Luksemburczyka Kazimierz Wielki otrzymał gwarancje, że czeski władca nie będzie przeszkadzał przy kolejnych próbach doprowadzenia Krzyżaków z którymi Polska toczyła spory terytorialne, przed sąd papieski.

Ruski spadek

    Oprócz władców Polski, Czech i Węgier na zjeździe pojawił się książe halicko-włodzimierski Jerzy Bolesław II Trojdenowicz.  Ówczesna sytuacja polityczna za naszymi wschodnimi granicami była mocno skomplikowana. O rozdartą wewnętrznymi sporami i podzieloną na szereg księstw Ruś upominali się sąsiedzi. Aspiracje do tych terenów mieli Polacy, Węgrzy, Tatarzy i Litwini.

    Jerzy Trojdenowicz, spokrewniony z Kazimierzem, potomek Konrada Mazowieckiego, zdawał sobie sprawę z faktu, że jego władza w księstwie jest nieustannie zagrożona, zarówno przez wrogów zewnętrznych jak i silną opozycję wewnętrzną. Książe zasiadł na tronie w 1325 roku po śmierci otrutych przez wrogów książąt z dynastii Rurykowiczów: Andrzeja II i Lwa II. Balansujący między katolicyzmem a prawosławiem, otoczony przez lokalne mocarstwa, zmuszony był szukać wsparcia dla swej kruchej władzy.

   By zagwarantować sobie ewentualną pomoc zbrojną wojsk polskich i węgierskich w rozprawie  z opozycją Jerzy II pojawił się w Wyszehradzie. Ostatecznie wynegocjowano, że w przypadku bezpotomnej śmierci księcia jego dobra w spadku przypadną Kazimierzowi Wielkiemu. Z kolei, by zaspokoić aspiracje węgierskie ustalono jednocześnie, że jeżeli z kolei polski władca umrze bezpotomnie, to jego tron przypadnie węgierskiemu królewiczowi Ludwikowi. Tez zapis, jak się okazało po latach, miał ogromne znaczenie.

Marsz na wschód

    Sprawy ruskie nadzwyczaj szybko musiały zaabsorbować Kazimierza Wielkiego. Niedługo po II zjeździe wyszehradzkim, wiosną 1340 roku Jerzy zmarł. Niemal pewne jest, że został otruty przez lokalnych możnowładców, którzy zarzucali mu m.in. dążenia do ograniczenia ich władzy oraz nadmierne faworyzowanie kleru katolickiego i cudzoziemców. Dla Kazimierza Wielkiego był to sygnał do interwencji.

    Wśród grodów księstwa halicko-włodzimierskiego, którego głównymi miastami były Włodzimierz (stolica) oraz Lwów, istotne znaczenie miały także Sanok, Jarosław, Przemyśl i szereg innych pereł dzisiejszego Podkarpacia. Śmierć Jerzego i interwencja Kazimierza Wielkiego rozpoczęły trwający szereg lat okres walk o Ruś Halicko-Włodzimierską. Już w kilka tygodni po zgonie księcia ruszyli Litwini, zajmując północne rubieże spornych terenów: Włodzimierz, Bełz, Chełm. Z kolei Kazimierz Wielki w kwietniu 1340 roku na czele niewielkich sił zajął Lwów, spalił tamtejszy zamek, przejął zgromadzone tam dobra i powierzył miejscowym Niemcom obronę grodu. Byłą to w zasadzie demonstracja siły. Poważniejsze zaangażowanie militarne miało nastąpić nieco później.

   Do rozgrywki o Ruś prócz Polaków i Litwinów włączyli się Tatarzy, którzy mając wsparcie części bojarów zaatakowali w początkach 1341 roku. Atak został  odparty, Polacy przystąpili do ofensywy. Jak pisał później Jan Długosz: - W dzień Narodzenia św. Jana Chrzciciela prowadzi (Kazimierz – przyp. autora) wojsko zebrane ze wszystkich ziem na Ruś i zdobywa zagarnia pod swoje panowanie, szczególnie, że niektórzy dobrowolnie się poddawali – zamki i miasta zarówno w Przemyślu, jak Haliczu, Łucku, Włodzimierzu, Sanoku, Lubaczowie, Trembowli i Tustaniu i pozostałe warownie.

   Walki, głównie z Litwinami o Ruś Halicką trwały jeszcze, ze zmiennym szczęściem, kilka dziesięcioleci. Polacy wspierani byli przez Węgrów, liczących na sukcesję tronu polskiego. Po śmierci Kazimierza Wielkiego tereny te faktycznie podlegały koronie węgierskiej, w imieniu której rządy sprawował tu książe opolski Władysław. W 1387 roku królowa Jadwiga ponownie zajęła prawie całą Ruś Halicką. Ostateczne uregulowanie kwestii przynależności tych obszarów nastąpiło w czasie ugody w Ostrowie w 1392 na mocy której Wielkie Księstwo Litewskie (już związane z Koroną Polską unią krewską) otrzymało potwierdzenie praw do ziemi łuckiej i włodzimierskiej.

    Dla terenów przyłączonych do Polski nastąpił okres gwałtownego rozwoju i napływu osadników. Jeszcze w 1366 roku Kazimierz Wielki uroczyście potwierdził prawa miejskie Sanoka przyznane w 1339 roku przez księcia Jerzego. Kolejne grody wchłaniane przez Królestwo Polskie otrzymywały przywileje. Jak się okazało , postanowienia II zjazdu wyszehradzkiego miały przetrwać ponad 400 lat, do I rozbioru Polski w 1772 roku. A w zasadzie nawet do dzisiaj, bo przecież część terenów, których spadkobiercą został Kazimierz Wielki, jest obecnie częścią Polski.

Szymon Jakubowski

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama